Aleksander Medyński

Kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej na Łyczakowie

Nakładem Ks. Ks. Salezjanów Lwów 1938

(pisownia oryginalna)

Kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej dziękczynieniem Bogu za wyzwolenie Lwowa

W górnych a chmurnych dniach trwogi z głębokich nieszczęść, które gromem uderzają w ludzi, nawet z ich ponurej groźby wyrastają nieraz wielkie i wspaniale w swej strukturze dzieła twórczej myśli. Rozmaite są motywy w ich powstawaniu. Gdy u podstaw jednych z tych dzieł zarysowuje się podniosły akt dziękczynienia Opatrzności za ocalenie, u drugich są one wyrazem serca, które w błagalnej modlitwie zwraca się ku Bogu o odwrócenie nieszczęścia w dniach ciężkich doświadczeń. I od zamierzchłych już czasów szukanie wybawienia w Opatrzności Bożej stale powtarza się na przestrzeni wieków a wspaniałe dzieła wotywne, tak kościelne, jak i świeckie nadto podkreślają głęboką wiarę ludzką w Opatrzność Boga i Jego miłosierdzie.

Po wielkiej wojnie światowej, o którą modlił się Mickiewicz, wołając: „Od niewoli austriackiej, pruskiej i rosyjskiej wybaw nas Panie!" — pierwszy Sejm zmartwychwstałej Polski, wychodząc z zasady, że trudno w tym nie dopatrzeć się woli Bożej, poczuł się w obowiązku wyrażenia "wdzięczności względem Boga za przywróconą wolność a spełniając wotum ostatniego, przedrozbiorowego Sejmu uchwalił wybudować w Warszawie monumentalną świątynię, poświęconą Opatrzności Bożej jako wotum za wybawienie narodu a. półtora wiekowej niewoli.

A za wzorem stołecznego miasta ruszyły i inne dzielnice zjednoczonych ziem polskich, Poznań olśnił cały naród wzniesieniem pomnika Chrystusa Króla, Pomorze skupiło myśl swoją około budowy Bazyliki morskiej, kresowe ziemie wystąpiły ze świątynią wotywną w Kowlu — którym to wspaniałym dziełom przyświecała myśl jedna, by stworzyć je jako dziękczynne wota za wyzwolenie Polski z pęt długiej niewoli...

A obok Warszawy, Poznania, Gdyni, Kowla i innych miast znalazł się i stary, swą tradycją dostojny Lwów. I gdy z oparów krwi powstała wielka i potężna Polska, nie przyszło nam kresowcom z grodu, uważanego już z zamierzchłej przeszłości -„pro scuto et muro adversus paganos hostess” a położonego „quasi in faucibus hostium paganorum" — jak mówi w lipcu 1444 r. na zamku w Budzie król Władysław Warneńczyk; — przeżywać cudnej jawy państwowego renesansu. Gdy wstępnym sukcesem poszczycić się miało pod austriackim patronatem poczęte dzieło historycznej nienawiści, przeżywał Lwów pamiętny Listopad, w którym wspaniałym blaskiem zajaśniała rycerska cnota Orłów i Orląt krwawiących się na szańcach ulicznych i zamiejskich w obronie „sławy grodu" i jego przynależności do Rzeczypospolitej.

I zaledwie przeminął szereg miesięcy, w których Lwów i kresowa ziemia przeorana była rowem strzeleckim, gdy gród Lwowczyków na nowe wystawiony został próby z chwilą najazdu wschodniej dziczy, zagrażającej zagładą chrześcijaństwu i zachodniej kulturze, której miasto nasze było najdalej ku wschodowi wysuniętym potężnym ogniskiem. W dniach tych „krwi i chwały” — Lwów — „Żołnierz Zbiorowy" stanął pod bronią a krwią najlepszych swych synów-Ochotników Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej grodził u podlwowskich Termopil na polach Zadwórza drogę w swe mury krwawemu, wschodniemu najeźdźcy. Drugi raz na przestrzeni zaledwie dwu lat stanął Lwów w aureoli zwycięskich blasków, dodając do chlubnej, szczytnej tradycji bojowej miasta nowe karty, pełne bohaterskiego męstwa, nieopisanej odwagi, zimnej pogardy śmierci, wychodząc obronną ręką zarówno z „ukraińskiego", jak i bolszewickiego najazdu.

W onych niezapomnianych dniach „krwi i chwały" — które były „dniami zwycięstwa” — w duszach wierzących Lwowian żyła gorąca wiara w opiekę Najśw. Panny Marii, Królowej Korony Polskiej, patronującej miastu z cudownego obrazu w rzymskiej Bazylice. Z żarliwej i głębokiej ufności płynęły śluby, a ze ślubowania nieugięty zamiar spełnienia wotum za cudowne ocalenie Lwowa w żywiołowej burzy wojennej, z zalewu „ukraińskiego" i bolszewickiego.

Inicjator i Fundator

Spełnione zostało wotum.

U wchodniej bramy miasta, niemal na jego krańcu, gdzie bieleją małe domki a opodal leżące pola tworzą krajobraz podmiejski, w dzielnicy górnego Łyczakowa i pobliskich osiedli polskich, coraz bujniej rozwijających się a pozbawionych świątyni jako strażnicy wiary i moralności, w miejscu, gdzie od wschodniej strony padł bolszewicki granat w r. 1920 — powstała wspaniała monumentalna budowa: wotywny kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Ostrobramskiej. W czasach ciężkiego przesilenia gospodarczego Lwów otrzymał w darze od swego Arcypasterza przepiękną, wotywną świątynię. Gdy niezapomnianej pamięci Ks. Arcybiskup Józef Bilczewski wzniósł przed wojną kościół pod wezwaniem św. Elżbiety z wylotem na zachód, jego na tronie arcybiskupim następca wybudował u wschodniej bramy miasta, na Łyczakowskim przedmieściu, z wylotem na wschód, kędy daleko jeszcze ścielą się prastare ziemie polskie, monumentalną świątynię, tak bardzo pożądaną przez najbliższe osiedla podmiejskie, nowe ogniwo w łańcuchu tworzonych przez Najdostojniejszego Arcypasterza na peryferiach miasta świątyń.

Był Ks. Arcybiskup Dr Bolesław Twardowski nietylko inicjatorem, ale i fundatorem tej nowej religijno-narodowej strażnicy na górnym Łyczakowie*). Był ofiarnym do ostatnich granic fundatorem tej nowej, a tak nieodzownej na peryferiach miasta świątyni w dosłownym tego wyrazu znaczeniu, prawie cały bowiem ciężar finansowy monumentalnego kościoła spoczął na Jego ramionach, uchwalone bowiem subwencje zawiodły a społeczeństwo znękane materialnie, zbiedzone w ciągu sześcioletniej wojny i związanego z nią niebawem głębokiego kryzysu, mimo najszczerszych chęci poparcia szczytnego a tak wzniosłego dzieła, nie mogło pospieszyć z większymi ofiarami.

*) Aleksander Medyński; Ks. Arcybiskup Dr Bolesław Twardowski (1886—1936). Lwów, 1936.

A tymczasem wśród tak ciężkich a niesprzyjających warunków budowa kościoła na górnym Łyczakowie rosła niemal w oczach a z nią wzrastały i koszta budowy z dnia na dzień i wyczerpywały wszelkie źródła osobiste, jakimi rozporządzał Najdostojniejszy Arcypasterz.

Inicjator i twórca szeregu kościołów, którymi gruntował polskość na podolskiej ziemi, gdzie kościoły w Białej, Janówce, Hłuboczku Wielkim, Petrykowie itp., a przede wszystkim monumentalna budowa kościoła parafialnego w Tarnopolu w olbrzymiej części tworzą dzieła Jego trwałej i wyłącznej zasługi, nadto dobrze znane i głęboko uznawane, obok których na całym obszarze podległej Mu archidiecezji, — On „Bonus Pastor" swą inicjatywą, zapobiegliwością i ofiarnością dźwigał z ruin zniszczone wśród burzy wojennej świątynie, bądź tez żarliwie patronował i patronuje budowie nowych świątyń; tworzących już w setkach niewzruszone ostoje nietylko życia religijnego, ale i narodowego.

Szlachetne zabiegi Ks. Arcybiskupa około wzniesienia nowej świątyni na górnym Łyczakowie poparł ówczesny prezydent Lwowa, śp. Józef Neuman oraz Rada Miejska, która ofiarowała pod budowę kościoła grunt przy ul. Łyczakowskiej oraz przeznaczyła na cele budowy subwencję w kwocie 250.000 zł. W oparciu o takie podstawowe założenie Ks. Arcybiskup ujął sprawę budowy kościoła w swe energiczne ręce, powołał do życia Komitet budowy kościoła, którego kierownictwo objął tak wielce około tej sprawy zasłużony, Prof. Politechniki, Otto Nadolski, który jako komisarz rządowy m. Lwowa podpisał akt darowizny gruntu na rzecz kościoła. W dniu 5-go sierpnia 1931 r. pierwszy ryskal uderzył w grunt pod fundamenty a w dniu 7 października tego roku, w dniu Matki Boskiej Różańcowej wśród uroczystego nabożeństwa i manifestacyjnego nastroju zebranych tłumów z miasta, przedmieścia i okolicznych wsi dokonał Ks. Arcybiskup poświęcenia kamienia węgielnego.

Pomimo nieopisanych, niemal na każdym kroku występujących nieoczekiwanych i piętrzących się trudności, gdy subwencje zawiodły, dzięki niewzruszonej, iście żelaznej energii Arcypasterza, który w ciężkiej sytuacji finansowej łamał wytrwale a skutecznie wszelkie przeszkody, ożywiony ruch budowlany zaległ Pole Boże, na którym powstać miała niebawem wspaniała świątynia. Po śmierci twórcy projektu kościoła Prof. Tadeusza Obmińskiego, kierownictwo architektoniczne objął inż. Wawrzyniec Dajczak, projektodawca szeregu pięknych świątyń na terenie ziem kresowych, — który kierownictwo to sprawował do kresu budowy. Szczegóły architektoniczne starał się on archaizować ze względu na typ świątyni, do których wprowadził pewne modernistyczne, poważnie zresztą ujęte i uproszczone formy niektórych szczegółów.

W tych pracach około budowy nowej świątyni podkreślić należy jeszcze jedno nazwisko: inż. Stefana Neuhoffa, kierownika budowy kościoła. Już przed laty, gdy staraniem Ks. Arcybiskupa, podówczas proboszcza tarnopolskiej parafii, powstała w stolicy podolskiej ziemi monumentalna budowa kościoła parafialnego, inż. Neuhoff wykazał przy niej zarówno głęboką wiedzę techniczną i nadzwyczaj umiejętną wnikliwość w przeprowadzaniu najdrobniejszych szczegółów, jak czujną troskliwość w dozorze robót. Doświadczenie przed laty nabyte w Tarnopolu zużytkował inż. Neuhoff w całej pełni na terenie budowy nowej świątyni na górnym Łyczakowie, pracując niestrudzenie nad rozwiązaniem najtrudniejszych problemów technicznych, doskonale przeprowadzonych.

Założone zostały troskliwie fundamenty pod ściany nawy głównej i głębokie pod wieżę, wykonane w betonie, na których to fundamentach dzień każdy dźwigał troskliwie w górę ceglane warstwy. Pod ofiarną a zapobiegliwą opieka Arcypasterza budowa rosła jakby na oczach i doprowadzona została do tego stanu, iż w dniu 7 października 1934 r., zatem w trzy lata po założeniu i poświęceniu kamienia węgielnego, nastąpiła konsekracja kościoła, dokonana przez Inicjatora i Fundatora, którego serce przepełnione było w onej chwili głęboką radością i szlachetną dumą, gdy oddawał społeczeństwu Lwowa świątynię, dźwigniętą niezłomną siłą Swej woli, głęboka inicjatywą, nieugiętym truciem i do ostatnich granic możliwości posunięta szczodra nad wyraz ofiarnością.

W końcu zaznaczyć należy, że z znaczniejszą ofiarą na rzecz funduszu budowy kościoła pospieszyło „Towarzystwo Mieszkańców przedmieścia Łyczakowskiego”, którego kierownicy wybitnie współdziałali w pracach Komitetu. Popierała również akcję Liga Parafialna.

Wotywny kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej

W przepięknym, malowniczym położeniu stanęła wotywna świątynia pod wezwaniem Matki Boskiej Ostrobramskiej na górnym Łyczakowie. Wznosi się ona na dość wyniosłym wzgórzu, które lekkim skłonem opada z jednej strony w kierunku ul. Łyczakowskiej i w drugą ku drodze, wiodącej w stronę pobliskiego dworca Łyczakowskiego. Pięknym jest widok kościoła, zwłaszcza, gdy wzrok pada od strony północnej na wspaniale rysujące się kontury monumentalnej budowli na tle po przeciwległej stronie bujnej zieleni opodal położonego parku.

Świątynia góruje zatem nad całą okolicą a smukła jej wieża jakby bastion religijno-narodowy duchowych fortyfikacyj Lwowa widnieje wśród wzgórz już na wiele kilometrów od strony wschodniej, gdy wzrok z okien wagonu, podążającego od strony wschodniej w kierunku Lwowa pada na jego krajobraz i odrazu chwyta wysoką, strzelistą campanillę dominującą nad całą okolicą.

Z kościelnego wzgórza a zwłaszcza z górnej kaplicy, założonej we frontonie świątyni, ścieli się przepiękny widok na położone w kotlinie miasto, po którego zachodniej stronie widnieją w oddali kontury siostrzanej świątyni pod wezwaniem św. Elżbiety; dzieła dwu Arcypasterzy, owianych jedną i tą samą a głęboką troską o dobro dusz, Ich pasterskiej pieczy poruczonych. Całokształt świątyni wywiera podniosłe i potężne wrażenie. Projekt Prof. Dra Tadeusza Obmińskiego nadzwyczaj udatnie dostosował formę budowli do warunków otoczenia, z uwzględnieniem wzniesionego ponad, miasto położenia.

Kościół wzniesiony został w formie bazyliki starochrześcijańskiej, wyrastającej z wysoko założonego tarasu, który ze względu na znaczne w tym miejscu pochylenie terenu założony został przed głównym wejściem do kościoła i stanowi wysoki jego cokół. Na taras wiodą z placu, niżej położonego, podwójne schody dwuramienne, szeroko założone, wykonane z kamienia i okolone piękną, kamienną balustradą. Front tarasu pomiędzy szeroko rozpiętymi schodami, umiejętnie rozczłonkowany, wieńczy również balustrada, zbudowana z gładko ociosanych bloków kamiennych, podobnie jak i właściwy cokół kościoła. Kamień, jakiego użyto do budowy, pochodzi z okolic Tarnopola i pobliskich Borek Wielkich.

We frontonie głównego portalu świątyni, w jego części środkowej, na wysokości drugiej kondygnacji, wbudowaną została otwarta kaplica, obramowana kamiennymi kolumnami, na których spoczął łuk, opinający kaplicę. Z niej widnieje z daleka piękny, mozajkowy obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, wykonany przez brata T. J. Pieczonkę z Krakowa. Przed tym obrazem w dniach uroczystych bywa odprawiane nabożeństwo.

Kościół wybudowany został jako jednonawowy, jego wnętrze zajmuje główna i jedyna nawa o wysokości ponad 20 m., długości 45 m. i szerokości 13 m. Po jej obu stronach występują nieznaczne filary ku środkowi kościoła i wytwarzają wnęki, w głębi których staną ołtarze boczne i konfesjonały. Nad wnękami umieszczone są smukłe okna o żelaznej, wiotkiej konstrukcji, wypełnione szkłem katedralnym o pastelowych kolorach.

Nawa pokryta jest płaskim plafonem, z widocznymi belkami prostokątnymi w partii środkowej a kasetonami nad chórem i „w części, przypierającej do presbiterium. Kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej pomieścić może w swym wnętrzu do 2200 osób. Pod względem swej objętości należy do największych kościołów lwowskich i nie jest też o wiele mniejszy od wspaniałego kościoła parafialnego w Tarnopolu, wzniesionego przed upływem 25 lat przez Ks. Arcybiskupa Twardowskiego, podówczas proboszcza parafii tarnopolskiej.

Z łuku tęczowego wypływa presbiterium we formie kształtnej konchy. W niej na znacznym podwyższeniu pomieszczony jest wielki, prowizoryczny ołtarz. Cechę zarówno wnętrza kościoła, jak i zewnętrznej szaty całej budowli jest nadzwyczajna prostota. Czyste linie i gładkie ściany znaczą udatnie rozkład mas. Główny korpus kościoła występuje w zaprawie cementowo-wapiennej w tonie jasno-białym. Skutkiem wyczerpania się środków materialnych wiele robót rzemieślniczych wykonano prowizorycznie i powoli też z biegiem czasu przybierają one stałe formy wykonania.

Obok nadzwyczajnej prostoty form drugą cechą wnętrza przepięknej świątyni stanowi jej jasność. Oknami monumentalnej budowli, odosobnionej w swym wyniosłym położeniu i niczem z zewnątrz niezaciemnianej, wlewają się potężne masy światła, które zwłaszcza w dzień słoneczny jasnymi strugami ścielą się po całej świątyni. Posiada ona na razie trzy ołtarze: główny i jeden prawo-boczny oraz trzeci w kaplicy Serca Jezusowego.

Ołtarz główny ma charakter prowizoryczny i poświęcony został Matce Boskiej Ostrobramskiej, ku której czci składane są przepiękne wota, między nimi złożone w dniu 2 maja 1937 r. w czasie wspanialej manifestacji religijno-narodowej wota-odznaki pułków lwowskich.

Po lewej stronie presbiterium tuż obok wejścia do zakrystii pomieszczoną została pamiątkowa tablica ku czci Inicjatora i Fundatora świątyni Ks. Arc. Dra B. Twardowskiego, według projektu inż. arch. W. Dajczaka, w wykonaniu firmy Tyrowicza.

Drugi ołtarz po prawej stronie nawy, poświęcony św. Janowi Bosco, na razie prowizoryczny, chociaż skromny, niemniej jednak robi efektowne wrażenie. Obraz ołtarzowy, malowany przez art.malarkę, Reginę Szyrajew, związany jest swą treścią z Lwowem i jego dziejami z ostatnich czasów. Przedstawia Świętego na tle wzgórz Łyczakowskich. Po prawej stronie widnieje Matka Boska, Wspomożycielka wiernych z Dzieciątkiem Jezus, u dołu postać Ks. Arcybiskupa Twardowskiego, który jako fundator kościoła trzyma w ręku świątynię Matki Boskiej Ostrobramskiej. Obok Arcypasterza klęczy para mieszczańska, reprezentująca mieszkańców górnego Łyczakowa, za nią widnieje postać polskiego ułana, do świątyni bowiem wotywnej uczęszczają na nabożeństwa z pobliskich koszar Ułani Jazłowieccy. Przed postacią Św. Jana Bosco stoi Orlę lwowskie i Harcerz, przed nimi widać herb Lwowa, opasany wstęgą „Virtuti Militari". Obraz przemawia żywo do duszy Lwowian.

Po lewej stronie presbiterium położona jest obszerna pięknie zarówno i praktycznie urządzona zakrystia, po przeciwległej równie obszerna kaplica boczna Serca Jezusowego, w której odbywają się nabożeństwa.

Rok niemal każdy uposaża świątynię w nowe urządzenia i sprzęty kościelne. W ten sposób ufundowane zostały i wartościowe powstały konfesjonały, naczynia i szaty liturgiczne, zawisły u przepięknego stropu świeczniki, zaległy nawę wygodne ofiarnym sumptem wiernych wykonane ławki, ostatnio podjęte zostały starania około wzniesienia stylowej ambony. Nie rozlegają się jeszcze tony organów, o których założeniu ofiarność publiczna niewątpliwie pomyśli w najbliższym czasie. Po lewej stronie kościoła lekko przypierając do jego korpusu wznosi się smukła, strzelista wieża kwadratowa o wysokości 60 m. ponad posadzkę kościoła, uwieńczona u szczytu nie hełmem, ale na kształt campanilli włoskiej piękną., powiewną gloriettą. Wieża wybudowana została z betonu zbrojnego, drzewo zastąpiono w jej strukturze żelazem, z którego "wykonano konstrukcje dachowe i okienne.

Rozdzwoniły się niebawem ze smukłej, strzelistej wieży-campanilli wotywnego kościoła Matki Boskiej Ostrobramskiej dwa potężne dzwony, ufundowane w czasie jubileuszu Ks. Arcybiskupa jako dar honorowy przez społeczeństwo polskie całej archidiecezji oraz duchowieństwo tarnopolskiego dekanatu. W ten sposób kościół wotywny otrzymał dwa przepiękne dzwony, które u wschodniej bramy miasta głoszą i głosić będą w przyszłe pokolenia chwałę Bożą i dźwiękami swymi towarzyszyć wiernym w rozmaitych przejawach ich życia.

Są te dzwony na kościelnej wieży potężnym instrumentem muzycznym i wyjątkowo artystycznym i historycznym sprzętem kościelnym. Miłowany wszędzie, na naszych ziemiach dzwon znajduje się zarówno w wielkim mieście, jak i w najdalszej osadzie wiejskiej. Srebrny jego głos wzywa na Anioł Pański, czasem nawet specjalną odgrywa rolę, gdy głosi południowy wypoczynek i wieczorny kres pracy szarego dnia. Przepięknie w swym wierszu mówi o nim Kazimierz Tetmajer:

„Na Anioł Pański biją dzwony,
Niech będzie Maria pozdrowiona,
Niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Na Anioł Pański biją dzwony —
W niebiosach kędyś głos ich kona...".

Dzwon na wieży kościelnej to wyraziciel naszych tęsknot i porywów; zwiastun chwil radosnych, gdy rozbrzmiewa w czasie świąt i uroczystości dźwiękiem pełnym wesela lub smutnych, gdy ponure, poważne jego dźwięki przejmują serca nasze żałobą.

Rozlegają się już dźwięki dwu wspaniałych dzwonów z wieży wotywnego kościoła na Łyczakowie.

Pierwszy z tych dzwonów, mniejszy pod wezwaniem „Matki Boskiej Nieustającej Pomocy" ufundowany został przez Ks. Kanonika Apolinarego Wałęgę, proboszcza tarnopolskiego oraz przez duchowieństwo dekanatu tarnopolskiego jako dar honorowy tej parafii i dekanatu w dniu jubileuszowym Najdostojniejszego Arcypasterza, który kierował tym dekanatem przez szesnaście lat (1902 — 1918). Dzwon ten waży bez okucia wieżowego 1900 kg, nastrojony głosowo na „dis", nadzwyczaj pięknie wykonany przez firmę K.Schwabego w Białej, z artystycznie wykonanymi ozdobami.

Z jednej strony nosi napis:
„Bogu na chwalę i cześć Matki Najświętszej J. Ekscellencji Arcybiskupowi lwowskiemu. Dr. Bolesławowi Twardowskiemu w dniu Złotych Godów kapłańskich ofiaruje dekanat tarnopolski".

Z drugiej strony dzwonu wymienione są wszystkie parafie tarnopolskiego dekanatu: „Baworów, Bucniów, Czernielów Mazowiecki, Draganówka, Łozowa, Oprytowce, Płotycz, Tarnopol, Zbaraż, Jacowce, Maksymówka, Sieniawa, Stryjówka, Zarudeczko, Berezowica Mała, Borki Wielkie, Chodaczków Wielki, Ihrowica, Kujdańce, Magdalówka, Obarzańce, Sorocko, Zabojki."

Drugi dzwon, większy, pod wezwaniem „Bolesław", bez okucia wieżowego wagi 3.100 kg., o średnicy l m. 60 cm i tej samej wysokości, w tonacji niskiego „h", podobnie, jak i tamten pięknie wykonany, z artystycznym ornamentem girlandowym dookoła.

Po jednej stronie dzwonu napis:
„J. Eksc. Ks. Arcybiskupowi Metropolicie lwowskiemu, Dr. Bolesławowi Twardowskiemu, Asystentowi Tronu Papieskiego i hrabiemu rzymskiemu z okazji złotych godów kapłańskich jako Fundatorowi Kościoła Matki Boskiej Ostrobramskiej na górnym Łyczakowie ofiaruje duchowieństwo i wierni archidyecezji. Rada Królewskiego miasta Lwowa, Miejska Komunalna Kasa Oszczędności, Galicyjska Kasa Oszczędności, Towarzystwo Mieszkańców Przedmieścia Łyczakowskiego, Akcyjny Bank Związku Spółek Zarobkowych, Mieszczańskie Towarzystwo Strzeleckie, Tow. „Gwiazda" itp. Inicjatywę tej fundacji podjęło Towarzystwo Mieszczan przedmieścia Łyczakowskiego i jego staraniem doszła ona do skutku.

Prześliczne oba dzwony, przepiękny dar honorowy, złożony najdostojniejszemu Jubilatowi, zostały konsekrowane przed kościołem Matki Boskiej Ostrobramskiej w sobotę, 19-go września o godz. 3-ciej min. 15 popołudniu w obecności Arcypasterza przez Ks. Biskupa Dra Franciszka Lisowskiego z Tarnowa, w obecności J. E. Ks. Alfreda Pacciniego jako zastępcy Ks. Nuncjusza z Warszawy.

Kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej bujnym ogniskiem życia religijnego i narodowego zarówno Łyczakowa jak i miasta

Od pierwszej chwili swego powstania stalą się nowo wzniesiona świątynia ogniskiem życia religijnego, którego bujny prąd nadto świadczy o potrzebie jej powstania na wschodnim skraju miasta, pozbawionego dotychczas pobliża religijno-narodowej ostoji. Stał się kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej tą ostoją nie tylko dla ludności górnego Łyczakowa oraz przedmiejskich osiedli, ale związał on z murami swymi liczne, podniosłe uroczystości o znaczeniu ogólnym, wyrastające ponad zwyczajne ramy. W tej mierze kronika notuje pomimo niedługiej służby Bożej tego kościoła szereg podniosłych uroczystości kościelnych, wspaniałych głębią swej treści i pełnych manifestacyjnego charakteru polskiego społeczeństwa Lwowa. Już pierwsza z brzegu uroczystość, której treść tworzył podniosły i pełen symboliki obrzęd konsekracji nowego kościoła, dokonany w dniu 7. września 1934 r. przez Ks. Arcybiskupa Twardowskiego, wyrósł do granicy żywiołowej wprost manifestacji polskiego Lwowa, przeżywającego wśród szarych dni ówczesnego życia chwile prawdziwie górne. Przejęte były w głębi duszy nieopisaną radością te nieprzeliczone tłumy, które mrowiem zaległy olbrzymi plac przed kościołem, zbocza parku i przyległe ulice. W głębokim skupieni uczestniczyły nieprzebrane tłumy w uroczystości konsekracyjnej pomimo pochmurnej pogody, jaka w pewnej chwil wyładowała się lekkim deszczem. Radością i dumą przejęte były, gdy wzrok ich padał na mury u wschodniej bramy miast, wśród niesłychanie trudnych warunków i zawodów dźwignię tej świątyni, — radością głęboką przyjęty był i nasz Arcypasterz, gdy konsekrował dzieło Swej inicjatywy i Swego ofiarnego sumptu. On tej wspaniałej na Łyczakowie świątyni Inicjator i Fundator.


W żywej tkwi pamięci owa konsekracyjna uroczystość. Jak okiem sięgnąć daleko szary tłum a ponad nim las chorągwi kościelnych oraz sztandarów licznych towarzystw i organizacyj. Przybyło ich mnóstwo, zarówno kościelnych, jak i świeckich. Przed kamienną balustradą w zwartym ordynku stanęła honorowa kompanja wojskowa ze sztandarem i orkiestrą, nieco dalej liczne drużyny sokole i harcerskie, delegacji związków kombatanckich z pocztami sztandarowymi, mnogie zastępy młodzieży akademickiej i szkół średnich, po przeciwległej stronie od strony dworca kolejowego procesje z wszystkich parafij miejscowych i podlwowskich.

Żywy, barwny obraz, ujęty z jednej strony w ramy zieleni parku, z drugiej strony oparty o wzgórza, którymi snuje się tor kolejowy — pozostanie na długie lata w pamięci uczestniczących w uroczystym akcie konsekracyjnym tłumów. A gdy dodamy, że cała dzielnica przybrała w tym swoim uroczystym święcie niecodzienny wygląd, przystrojona w zieleń i barwy narodowe oraz papieskie, w liczne w oknach okolicznościowe nalepki — otrzymamy ramy tego obrazu, którego głęboką treść stanowił akt konsekracyjny.

W pozostające w podniosłym nastroju tłumy padały pełne głębokich myśli słowa Arcypasterskiego kazania na temat chwili, docierające dzięki megafonom w dalekim promieniu do najdalszych zakątków obszernego placu.

Suma, celebrowana przez Ks. Biskupa Dra Eugeniusza Baziaka, — cicha msza św. odprawiona w kaplicy — loggii frontowej przez Ks. Kan. Walentego Dubiela — mistrzowski Chór Kleryków — wszystkie te poszczególne fragmenty konsekracyjnej uroczystości zlewały się w jedną niezapomnianą całość, którą przenikała głęboka radość, iż się już rozwarły podwoje wspaniałej świątyni wotywnej, wybudowanej w przeciągu trzech lat staraniem Tego, który „mierzył siły na zamiary"...

W r. 1935 wiążą się z kościołem wotywnym na Łyczakowie dwie uroczystości o szerszym znaczeniu: Mariański Kongres Różańcowy i przeniesienie relikwij Św. Jana Bosco oraz złożenie ich w bocznym ołtarzu kościoła.

Trzeci dzień „Mariańskiego Kongresu Różańcowego", w niedzielę, 16. czerwca 1935, stał się żywiołową manifestacją olbrzymich tłumów, które wzięły udział w masowym pochodzie przez ulice miasta, po nabożeństwie w wotywnym kościele na Łyczakowie.

Wśród przepięknej pogody, użyczającej słonecznego, jasnego tła dla przedziwnie podniosłego obrazu — mijały poszczególne fragmenty, związane w całość, budzącą swą głęboką treścią niezapomniane wrażenia w tych masach, które z miasta oraz z bliższych i dalszych miejscowości spłynęły; aby wziąć udział w uczczeniu rocznicy Różańcowej. Całe miasto pozostawało pod wrażeniem „Kongresu", którego trzydniowe uroczystości osiągnęły swój punkt kulminacyjny w trzecim dniu przed kościołem wotywnym Matki Boskiej Ostrobramskiej i w masowym pielgrzymim pochodzie ku kościołowi OO. Dominikanów.

W honorowej asyście Ułanów Jazłowieckich przeniesiony został do kościoła wotywnego na Łyczakowie starożytny, cudami sławiony obraz Matki Boskiej z r. 1270 i pomieszczony przed portalem świątyni Ostrobramskiej na ołtarzu polowym.

Przed świątynią zebrały się tak wielkie tłumy, że trudno je było ująć w jakieś ścisłe cyfry, podawana przez organizatorów cyfra stu tysięcy była bliską rzeczywistości.

Przed kościołem wotywnym znów, jak w czasie aktu konsekracji tej świątyni, wytworzył się barwny obraz religijnego zjednoczenia. Ponad mrowiem ludzkim, które, zajęto teren przed i dookoła kościoła, sięgając daleko w pobliskie ulice, w potokach czerwcowego słońca lśniły się czerwieniły i bieliły liczne sztandary bractw, cechów, organizacyj, towarzystw. Uczucie rozrzewnienia budziły liczne procesje, które przybyły z nad Zbrucza i z podkarpackich pogórzy, spiesząc dniem i nocą pieszo na miejsce uroczystego obrzędu.

Przepiękne i o głębokiej treści nabożeństwo przed kościołem wotywnym na Łyczakowie, dostojny poczet Ks. Biskupów: Niemiry z Pińska, Tomaki z Przemyśla, Kubickiego z Sandomierza, Baziaka ze Lwowa z Najdostojniejszym Ks. Arcybiskupem lwowskim na czele, — pismo, wystosowane do Kongresu przez Ojca św., Piusa XI., — podniosłe kazanie Ks. Biskupa Kubickiego, — akt ofiarowania dyecezji i Ojczyzny Królowej Polskiej i błogosławieństwo cudownym obrazem, a w końcu masowy, pielgrzymi pochód ulicami miasta ku kościołowi 00. Dominikanów niezatarte budziły wrażenia.

Ogólnego znaczenia nabrały dalej w r. 1935 uroczystości, związane z rokiem kanonizacyjnym św. Jana Bosco, założyciela Zgromadzenia Salezjańskiego, które odbywały się w świątyni Ostrobramskiej, pozostającej pod opieką Ks. Ks. Salezjanów, przez przeciąg trzech dni: od 27. do 29. września 1935 r. Inaugurację uroczystości tworzyło poświęcenie ołtarza i obrazu Św. Jana Bosco w kościele wotywnym, przy którym pierwszą mszę odprawił znany działacz społeczny i organizator wzorowej wsi polskiej, Ks. Bliziński z Liskowa. Trzydniowe uroczystości zakończyły się przeniesieniem w uroczystej procesji relikwi św. Jana Bosco z łacińskiej Bazyliki do świątyni wotywnej na Łyczakowie, gdzie pontyfikalne nabożeństwo odprawił Ks. Arc. Dr Twardowski, któremu tłum po nabożeństwie urządził żywiołową owację, manifestując swą wdzięczność za nieznużoną pracę arcypasterską, dając wyraz swych uczuć przez usta jednego z mieszczan Łyczakowskich, zaznaczającego w prostych a z duszy płynących stówach: „Modlitwy nasze i pokoleń naszych zanoszone będą do Stwórcy z korną podzięką, że mieliśmy tu Ciebie, Najzacniejszy Arcypasterzu!".

Wspaniała uroczystość związała się znów z kościołem wotywnym Matki Boskiej Ostrobramskiej w r. 1936, który przyniósł złote gody Najdostojniejszego Arcypasterza, Twórcy tego kościoła. Jubileusz Ks. Arc. Dra Twardowskiego zgromadził w dniu 20 września tego roku nieprzebrane tłumy wiernych, niosących mu głęboki a tak zasłużony hołd i żywiołową w tej mierze manifestację swych uczuć, dających wyraz niewzruszonemu przywiązaniu swemu do Kościoła. Lwów przeżył podówczas jedną z najwspanialszych i najbardziej radosnych chwil, dwudniowa bowiem wzniosła manifestacja religijno - narodowa polskiego społeczeństwa lwowskiego oraz Ziemi Czerwieńskiej była imponującym i wprost spontanicznym przejawem uczuć całej Archidyecezji dla Kościoła i jego najwyższego na tej ziemi przedstawiciela. Właściwe uroczystości odbyły się przed wotywnym kościołem na Łyczakowie i wraz z akademiami i hołdem społeczeństwa na pl. Mariackim tworzyły całość, która wypadła nad wyraz wspaniale i stała się żywiołową, pełną entuzjazmu manifestacją religijno-narodową.

Piękny promieniami słonecznymi wczesnej jesieni spowity dzień sprzyjał manifestacji nieprzebranych tłumów, które zebrały się na obszernym placu przed kościołem wotywnym Matki Boskiej Ostrobramskiej. W czasie nabożeństwa zastępca Nuncjusza Ks. Prałat Alfred Paccini odczytał w języka łacińskim odręczne pismo Ojca Św., dające wyrazy uznania dla wybitnych zasług Ks. Arc. Dra Bolesława Twardowskiego w rządach archidyecezją, wyraził Jubilatowi swe życzenia i upoważnił go do udzielenia uczestnikom jubileuszowych uroczystości zupełnego odpustu. W końcu Ojciec Św. udzielił Jubilatowi, dalej Ks. Biskupowi Sufraganowi, duchowieństwu i całemu społeczeństwu błogosławieństwa.

Hołd społeczeństwa swemu Arcypasterzowi na pl. Mariackim był uzupełnieniem podniosłych uroczystości przed kościołem wotywnym na Łyczakowie.

Jedną z niezapomnianych, o niezatartym wrażeniu, uroczystości, jakie odbyły się w wotywnym kościele Matki Boskiej Ostrobramskiej, było organizowane przez lwowskie pułki manifestacyjne złożenie odznak pułkowych jako wotów na ołtarzu Królowej Korony Polskiej. Wzniosła, przepiękna i pełna głębokiej myśli uroczystość odbyła się w dniu 2-go maja 1937, w przededniu rocznicy Konstytucji Majowej. Oto pułki lwowskie złożyły swe odznaki pułkowe w kościele, który powstał jako wotum za wyzwolenie Lwowa i Ziemi Czerwieńskiej z długoletniej niewoli, jak niemniej za dwuletnie zwycięskie boje bohaterskiej naszej Armii o przyłączenie tych ziem staropolskich do Macierzy. Przepięknie wypadła podniosła w swym założeniu uroczystość, w której wzięły udział oddziały wszystkich gatunków broni, obok zebranych licznie organizacyj i ich pocztów sztandarowych oraz tłumów publiczności. Wotywna świątynia wypełniona była dosłownie po brzegi. Po prawej jej stronie stanęły liczne zastępy Korpusu oficerskiego i podoficerskiego oraz błękitniała długa smuga młodzieży kadeckiej, — po lewej liczne delegacje organizacyj i towarzystw z pocztami sztandarowymi.

Pontyfikalną Mszę św, odprawił Najdostojniejszy Arcypasterz, Ks. Arc. Twardowski przy asyście Ks. Inf. Badeniego oraz Ks. Kan. B. Grudzieńskiego i Ks. Kan. Z- Hałuniewicza. W czasie nabożeństwa odśpiewał szereg pieśni na mistrzowskim poziomie pozostający Chór Kleryków.

Gdy nabożeństwo dobiegło końca, zbliżył się do ołtarza gen. Tokarzewski, dowódca Korpusu i w krótkich żołnierskich słowach złożył na ręce Ks. Arcybiskupa odznaki pułków lwowskich jako wota dla Matki Boskiej Ostrobramskiej.

W odpowiedzi na ten wspaniały dar padły od strony ołtarza przepiękne i głębokie myśli i słowa Ks. Arcybiskupa, zwrócone do „naszej czcigodnej, ukochanej Armii". Tchnęły one przede wszystkim głęboką radością, iż mówcy przepadł ten wielki zaszczyt przewodniczenia uroczystości wspaniałej, w której na ołtarzu Matki Boskiej Ostrobramskiej zalśniły jako wota odznaki pułków lwowskich, symbole rycerskich cnót bohaterskiej Armii, która w spuściźnie po dawnych rycerzach z pod Chocimia i Wiednia wzięła nieugięty hart i niezłomną wolę zwycięstwa, w licznych, krwawych bitwach zdobywając wolność i utwierdzając niepodległość Rzeczypospolitej. „Na waszych piersiach" — mówi dalej Ks. Arcybiskup „widnieją odznaczenia Waszej bojowej dzielności, związane z krzyżem, bo o krzyż i jego ideały wolności i Wasi przodkowie rycerscy w obronie tej ziemi i Wy po nich zaszczytnie, wsparci o krzyż, wspaniałymi zwycięstwami okryliście Wasze sztandary. Przedmurzem chrześcijaństwa była Polska, broniona zawsze pełnym poświęceniem przez swych niezłomnych Rycerzy.

Gdy przebrzmiały wzniosie a tak głęboko ujęte słowa Najdostojniejszego Arcypasterza, dźwignęła się pod strop wotywnej świątyni mocarna pieśń: „Boże coś Polskę".

Przed świątynią z tarasu przemówił do zebranych przed nią pułków gen. Tokarzewski, dowódca O. K., zaznaczając na wstępie „że przed chwilą w imieniu załogi Lwowa złożył jako wotum odznaki pułków lwowskich u stóp Królowej Korony Polskiej, Z zarania dziejów naszej państwowości głęboka cześć i serdeczne przywiązanie świetlistymi i najcenniejszymi promieniami łączyły wielkość Polski z nieziemskim symbolem i potęgą najmiłościwszej Matki świata".

Wspaniała ta uroczystość na tysiącznych tłumach wywarła niezatarte wrażenie.

Jeszcze jedną podniosłą uroczystość wymienia w tym roku kronika wotywnego kościoła Matki Boskiej Ostrobramskiej, urządzoną w dniu 7 listopada 1937 roku przez Okręgowe Koło Harcerzy z czasów walk o Niepodległość. W czasie tej uroczystości Koło imieniem dawnych harcerzy z Małopolski oraz młodego harcerstwa polskiego Okręgu Lwowskiego ofiarowało dwa dzwonki liturgiczne, poświęcone przez Kapelana Harcerstwa Polskiego, Ks. Mariana Luzara. W uroczystości wzięli udział: wojewoda dr Michał Grażyński, przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego, wojewoda lwowski, Alfred Biłyk, przedstawiciele Armii, przewodniczący Okręgu Harcerzy z czasów walk o Niepodległość, prof. dr Stanisław Niemczycki oraz pierwsi lwowscy drużynowi z lat przedwojennych.

Lwów składa wota i śluby przed Matką Boską Ostrobramską

Podniosłą w założeniu, głęboką w treści i wspaniałą w swej formie była wzruszająca uroczystość, która odbyła się w wotywnej świątyni w dniu 3-go maja 1938 r. W rocznicę wiekopomnego aktu konstytucyjnego i w dwadzieścia lat po bohaterskiej Obronie Lwowa, gdy w podzięce za wyzwolenie miasta padła myśl ufundowania świątyni wotywnej, — w jej murach

Lwów złożył wota i śluby przed Matką Boską Ostrobramską.

Nawiązano w tej mierze do dawnej tradycji, gdy w starej Kazimierzowskiej bazylice zbierał się dostojny patrycjat i sławetne mieszczaństwo Lwowa, by serdeczny dank swych ofiarnych serc ponieść Matce Boskiej Łaskawej, w jej cudownym obrazie Domagaliczowskim, w chwilach górnych,— a w chmurnych złożyć u Jej stóp błagalną modlitwę. Pełna powagi dostojność chwili nie zatraciła na przestrzeni wieków swego porywającego blasku, który z równą silą promieniał pod kasetonowym stropem wotywnej świątyni na Łyczakowie w dniu 3-go maja 1938 r. Na uroczystą chwilę, w której Lwów miał złożyć swe wota i śluby, wotywny kościół przybrał odświętny wygląd. Z fasady, zdobnej w wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej, spływały flagi o barwach papieskich i narodowych a bujne pęki zieleni niemałym były przystrojeniem jasnych murów kościelnych.

Nieprzebrany tłum zajął świątynię po brzegi i jakby mrowiem zaległ jej dużą przestrzeń. Przed wielkim ołtarzem zajęli miejsca przedstawiciele władz z wojewodą Alfredem Biłykiem na czele, liczny zastęp Korpusu oficerskiego z płk. inż. Bolesławem Fiałkowskim, prezydium miasta Lwowa: prezydent Dr Stanisław Ostrowski oraz wiceprezydenci. Dr Jan Weryński i Franciszek Irzyk, senaty wyższych uczelni. W licznych zastępach przybyły delegacje związków kombatanckich ze Związkiem Obrońców Lwowa z listopada 1918 r., Mieszczańskie Towarzystwo Strzeleckie w barwnych strojach polskich, drużyny sokole, liczne delegacje organizacyj oświatowych, kulturalnych i społecznych, jak niemniej cechów, ponad którymi widniały dziesiątki sztandarów.

O godzinie 9-tej rozpoczęta się pontyfikalna Msza św., celebrowana przez Najdostojniejszego Ks. Arc. Dra Bolesława Twardowskiego przy asyście Ks. Infułata H. Badeniego i Ks. Dra M. Orlińskiego. W czasie nabożeństwa Chór Kleryków odśpiewał pieśni, pozostające na wysokim poziomie artystycznym. Po nabożeństwie przemówił do obecnych od ołtarza Ks. Arcybiskup, wskazując na to, że miasto nasze miało zawsze szczególne nabożeństwo do Najświętszej Panny, której obecnie z inicjatywy Związku Obrońców Lwowa uroczyście składa wota i śluby. Wezwaniem do obecnych, by z tymi darami złożyli u ołtarza swe serca i by starali się w przyszłości dotrzymać swych przyrzeczeń, zakończył Ks. Arcybiskup swe przemówienie.

Nastąpiła uroczysta chwila składania wotów.

Zbliżyło się do ołtarza prezydium miasta: prezydent Dr Stanisław Ostrowski oraz wiceprezydenci, Dr Jan Weryński i Franciszek Irzyk, poczem P. Prezydent, który od pierwszej chwili z nadzwyczajnym zrozumieniem patronował wzniosłej myśli złożenia wotum w wotywnym kościele, — wśród uroczystego nastroju, jaki zalegał świątynię, złożył na ołtarzu srebrny ryngraf ze złotym obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej i herbem Lwowa w barwnej emalii według projektu kustosza Rudolfa Mękickiego. Jaśniała pełnym blaskiem w tym podniosłym akcie prezydium miasta dostojna tradycja włodarzy Lwowa, którzy w przeszłości z ratusznego „praetorium" starego grodu-miasta świecili patrycjatowi i mieszczaństwu lwowskiemu przykładem roztropnego sprawowania rządów i szerokiego widnokręgu w ujmowaniu różnorodnych zagadnień, ze sterem miasta związanych. Do tej świetnej tradycji nawiązywał akt złożenia wotum przez prezydium miasta na ołtarzu ogłoszonej ongiś we Lwowie Królowej Korony Polskiej.

Z kolei wysunęła się druga grupa, składająca wotum: reprezentacja Związku Obrońców Lwowa z listopada 1918 r. Tworzyli ją: mjr Józef Klink w otoczeniu jednego z najstarszych dowódców odcinka, płk. Karola Baczyńskiego oraz dyr. Marii Łapickiej i całego prezydium Związku, kpt. Stefana Kwiatkowskiego, Henryka Stawniczego, Dra Kazimierza Pastuszaka, Edwarda Wyrzykowskiego, inż. Konrada Lisowskiego i Ks. Kan. Gerarda Szmyda, kapelana Związku. W imieniu Związku złożył na ołtarzu ryngraf mjr Józef Klink, który przed dwoma laty pierwszy rzucił myśl złożenia wotum w świątyni, tak ściśle związanej z bohaterską Obroną Lwowa, bo ufundowanej jako wotum, gdy w listopadowych dniach „krwi i chwały", wśród zaciętych walk ulicznych, prowadzonych przez Obrońców Lwowa, lęgła się myśl złożenia Królowej Korony Polskiej i Opiekunce miasta na przestrzeni wieków wotum w postaci kościoła na peryferiach miasta, gdzie brak świątyni tak bardzo dawał się odczuwać.

Zaledwie od ołtarza, po złożeniu ryngrafu, ustąpiła grupa, która na kartach zarówno miasta, jak i powstającego z oparów Państwa zapisała swe nazwiska złotymi głoskami i snując nić świetlanej tradycji rycerskiej miasta stworzyła wspaniałą epopeję wojenną Lwowa, gdy ku ołtarzowi nowa zbliżyła się grupa:

Mieszczańskie Towarzystwo Strzeleckie, przechowujące w swej organizacji stare tradycje lwowskiego patrycjatu i mieszczaństwa i ich rycerskiej służby, dla których przewodnim hasłem było zdanie sławetnego ongiś rajcy, Dra Marcina Kampiana: „patria ipsa vita carior" — zbliżyło się w tej chwili do stóp ołtarza, by przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej złożyć ryngraf imieniem lwowskiego mieszczaństwa, by w ten sposób dać wyraz swym uczuciom, pragnącym obok ryngrafu Miasta i Obrońców Lwowa zawiesić i swój znak i ozdobić nim obraz Królowej Korony Polskiej. Delegacja Towarzystwa, złożona z ławników, Jana Sudhoffa, prezesa i Dra Jana Poratyńskiego, wiceprezesa, Stanisława Kistryna, „króla kurkowego" oraz Walerego Włodzimirskiego złożyła z kolei ryngraf na ołtarzu.

W tym podniosłym nad wyraz akcie obok lwowskiego mieszczanina nie brakło i polskiego robotnika. Wszak i robotnik polski w pamiętnych dniach listopadowych przed dwudziestu laty jako człon społeczeństwa ruszył ławą w szeregi Obrońców Lwowa i obficie przelewał krew na brukach miasta w obronie przynależności tej starej kresowej ziemi do powstającej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Grupa czwarta składająca swój ryngraf na ołtarzu, reprezentowała Zjednoczenie Chrześcijańskich Związków zawodowych, w imieniu których złożyli ryngraf Michał Stadnik, robotnik drzewny, Maria Karmelitowa, reprezentująca drobne kupiectwo, Jan Udała skontysta w obecności prezesa organizacji Józefa Wierzbickiego i sekretarza Edwarda Maniowskiego. Myśl złożenia ryngrafu wśród sfer robotniczych spotkała się z ogólnym uznaniem a składane chętnie ofiarne datki rychło pokryły koszt zaszczytnego daru.

Po złożeniu ryngrafów jako wotów zapanowała w świątyni wotywnej uroczysta cisza i niebawem rozległy się potężne słowa Roty ślubowania, towarzyszące aktowi złożenia ryngrafów na ołtarzu Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Wśród głębokiego i uroczystego nastroju uklękli wszyscy zebrani, powtarzając słowa Roty, które dźwięcznym a donośnym głosem odczytał mjr Józef Klink. Padały powoli twarde, potężne słowa ślubowania:

Wielka Boga-Człowieka Rodzico i Panno Najświętsza, Królowo Polski!

    My, Zarząd Miejski stołecznego miasta Lwowa, Związek Obrońców Lwowa z listopada 1918 roku, Mieszczaństwo lwowskie i Zjednoczenie Chrześcijańskich Związków Zawodowych, zawsze Synowi Twojemu, Tobie i Ojczyźnie naszej wierni — pod przewodnictwem naszego Arcypasterza padamy w świątyni Tobie poświęconej przed Twoimi łaskami słynącym Obrazem, wylewając uczucia serca naszego, pełni wdzięczności za pomoc Twą i opiekę w ciężkich zmaganiach naszych o przynależność naszego Miasta i kresów wschodnich do limitowanej Rzeczypospolitej. Obieramy Ciebie, Królowę calej Polski, są szczególniejszą Patronką Lwowa, polecając Twej nieustającej opiece wszystkie tego Grodu dobra duchowe i doczesne. Jako znak naszej dla Ciebie wdzięczności składamy na wieczną rzeczy pamiątkę te oto ryngrafy. Ślubujemy, że z najlepszą wolą, zrozumieniem i gorącoscią serca cześć Syna Twego i Twoją szerzyć i gruntować będziemy w duszach naszych i wśród braci, a wiarę naszą zawsze odważnie w słowie i uczynku, nie wstydząc się jej nigdy, wyznawać będziemy. Jako fundament życia osobistego, społecznego i politycznego kładziemy moralność zawartą w świętej Ewangelii, podawaną nieomylnie przez Kościół święty katolicki.
    Ślubujemy, ze w obronie Lwowa i całości Państwa Polskiego zawsze czuwać i walczyć będziemy, zaś wszystkie dziś przyjęte zobowiązania naszym następcom przekażemy. Spraw, to Nieustająca Pomocy nasza, ażebyś tak samo, jakeś nas natchnęła do złożenia tych wotów, uprosiła nam także pomoc Syna Swego do wiernego ich wypełnienia. Amen.

W ciszę, która zapadła w tłum, padały słowa Roty, w której Prezydium stołecznego miasta Lwowa, Związek Obrońców Lwowa z listopada 1918 r.. Mieszczańskie Towarzystwo I Strzeleckie i Zjednoczenie Chrześcijańskich Związków Zawodowych, a obok wszyscy obecni obierali Królowę Korony Polskie] szczególniejszą Patronką Lwowa, polecając Jej nieustającej opiece wszystkie tego grodu dobra duchowe i doczesne.

Zbiorowe śluby lwowskiego obywatelstwa, stwierdzające, że z najlepszą wolą, zrozumieniem i gorącością serca cześć Syna Bożego szerzyć będą w duszach swych i wśród braci „i jako fundament życia osobistego, społecznego i politycznego kłaść będą moralność, zawartą w św. Ewangelii" wreszcie słowa ślubowania, „że w obronie Lwowa i całości Państwa Polskiego zawsze czuwać i walczyć będziemy, zaś wszystkie dziś przyjęte zobowiązania naszym następcom przekażemy"... wywarty swym głębokim ujęciem niezwykle podniosłe wrażenie i nie padały jedynie pod strop świątyni, ale przez megafony docierały do najdalszych zakątków Łyczakowskiego przedmieścia, powtarzane równocześnie przez zebrane przed kościołem tłumy.

Trudno wprost słowami określić głęboki, uroczysty nastrój, jaki wytworzył się w kościele w czasie składania ślubów przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zjednoczyli się w tym wszyscy zebrani, którzy zdając sobie sprawę z powagi chwili w kornym uniesieniu swych serc zbiorowym głosem ślubowali -w myśl głębokich słów wspanialej w swej treści Roty.

I chyba podobny nastrój panował w starym Lwowie w katedrze w dniu l kwietnia 1656 r. gdy Jan Kazimierz, który w tym roku Najświętsza Pannę Łaskawą ogłosił Królową Korony Polskiej, składał pamiętne śluby „Wielkiej Boga-Człowieka Matce, Najświętszej Dziewicy", — gdy mówił: „...Ciebie za Patronkę moją i za królowę państw moich dzisiaj obieram", — gdy przyrzekał: „że z wszelką usilnością będę szerzył w ziemiach królestwa mego cześć i nabożeństwo dla Ciebie", — i ślubował: „że po odniesieniu zwycięstwa nad Szwedami dzień dzisiejszy po wieczne czasy będzie obchodzony i święcony" i „że użyję wszelkich środków, aby lud w mojem królestwie od wszelkich obciążeń i niesprawiedliwego ucisku uwolnić...". W trzy prawie wieki później wśród zmienionych naturalnie stosunków i odmiennych okoliczności padły w innej świątyni lwowskiej słowa ślubowania, który to akt żarliwego uniesienia serc wywarł na wszystkich w niej obecnych nieopisane wrażenie i silnym echem odbił się nietylko w mieście, ale i w całym kraju.

Ks. Arcybiskup udzielił następnie zebranym arcypasterskiego błogosławieństwa i wnet pod strop wotywnej świątyni uderzyły potężne tony pieśni: „Boże coś Polskę" a następnie staropolskiej „Pod Twoją obronę", — odśpiewane przez rozmodlone tłumy, przejęte myślą ofiarowania swych serc Bogarodzicy.

Głęboki swą treścią, wzruszający i uroczysty akt ślubowania Lwowa przed ołtarzem Matki Boskiej Ostrobramskiej dobiegł kresu. Powoli rozpływały się tłumy, unosząc w sercach swych w niezatarty sposób zaryte wspomnienia podniosłych chwil, przeżytych w wotywnej świątyni, której kronika zapisała na swych kartach ów wspaniały akt ślubowania ku pamięci i pokrzepieniu pokolenia, które na przestrzeni lat przechodzi i tych, które po nim przyjdą.

Do szeregu podniosłych uroczystości, które w świątyni wotywnej na górnym Łyczakowie, istniejącej zaledwie od kilku lat, zjednoczyły i jednoczą cale społeczeństwo Lwowa, dołączyła się ostatnio nowa z dnia 3 maja 1938 r. głęboka w treści, wspaniała w swej formie, porywająca ujęciem, wzruszająca swym ostatecznym wyrazem. Uroczysty akt ślubowania Lwowa w wotywnym kościele Matki Boskiej Ostrobramskiej przeszedł w ten sposób do historii miasta, na której kartach jaśnieje promienną swą treścią.

Nie są to jeszcze wszystkie ryngrafy, które zdobią obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Myślą o złożeniu ryngrafowego znaku i Matki poległych w obronie Lwowa i wschodnich kresów bohaterskich żołnierzy, — jawią się ze swym rycerskim znakiem i „Małopolskie Oddziały Armii Ochotniczej", — nie braknie i tak drogich polskiemu sercu drużyn sokolich...

Wszystkie te do staropolskiej tradycji nawiązujące znaki pamiątkowe niby wieńcem oplotą obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, jak sercami wszystkich opleciona jest postać Bogarodzicy.

Ks. Ks. Salezjanie gospodarzami nowej świątyni

Wotywny kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej oddany został w opiekę Zgromadzenia Salezjańskiego. Od dłuższego czasu społeczeństwo nasze dawało wyraz pragnieniu, aby już tak bardzo zasłużone i dobroczynne Zgromadzenie Salezjańskie mogło i na lwowskim gruncie rozpocząć swą ofiarną pracę. Już śp. Ks. Arcybiskup Bilczewski zabiegał usilnie u tego Zgromadzenia, aby przystąpiło do otwarcia swej placówki we Lwowie, ale liczne trudności przekreśliły te starania. Przeszły one dopiero na grunt realny, gdy Ks. Arcybiskup Twardowski podjął myśl budowy kościoła wotywnego we Lwowie, a gdy wniosła myśl została urzeczywistnioną, nowa świątynia została oddana w opiekę temu, tak wielce zasłużonemu Zgromadzeniu, by mogło w naszym mieście podjąć się wychowania opuszczonej i zaniedbanej młodzieży w duchu religijno-moralnym i narodowym.

Założone zostało Zgromadzenie Salezjańskie przez Ks. Jana Bosco, wielkiego wychowawcę i apostoła młodzieży. Jan Bosco ujrzał światło dzienne w małej osadzie w Becchi pod Turynem w dniu 16 sierpnia 1815 roku, w chacie najemnika rolnego, który twardą pracą rąk żywił liczną rodzinę. Najboleśniejszym wspomnieniem małego Jana Bosco była w jego dzieciństwie śmierć ojca-żywiciela, a gdy brakło głowy rodziny, matka, pracując nieznużenie od świtu do zmroku, stała się wzorową opiekunką i wychowawczynią pozostałych sierót, wychowanych w twardej szkole życia i zaprawionych wśród niedostatku do jego trudów.

Od wczesnych lat odznaczał się Janek Bosco bystrym umysłem, niezwykłą pamięcią, zamiłowaniem do nauki, pobożnością i innymi cnotami. Zatrzymywał w pamięci kazania, słyszane w kościele po to, aby je później powtarzać z zapałem w gronie swych rówieśników. Kochał dziatwę dzieckiem jeszcze będąc, ponieważ w duszy odczuwał zew Boży do poświęceń i czynów na rzecz opuszczonej, zaniedbanej i ubogiej młodzieży..

Ubóstwo stało zrazu na przeszkodzie szczytnym zapałom młodego Bosco, który pragnie uczyć się, ale nie rozporządzał środkami ku temu, z czasem jednak przy pomocy zacnych ludzi wstąpił do gimnazjum a następnie do seminarjum duchownego. Kapłanem został w r. 1841 i zamieszkał w Turynie; gdzie począł zajmować się moralnie zaniedbanymi, których pod jego opiekę napływało coraz więcej. Po łąkach i placach czy też w wynajmowanych lokalach skupiał około siebie Ks. Jan Bosco biednych a kochanych swych chłopców-łobuzów, zabawiał ich pogadankami, uczył katechizmu, prowadził na nabożeństwa do różnych kościołów a w chwilach, przeznaczonych na godziwą rozrywkę był duszą ich gier, zabaw i gonitw. Tak tworzyło się i rozrastało „oratorium świąteczne" wielkie i miłe ognisko pracy wychowawczej. Większość tych chłopców tworzyły sieroty i bezdomna biedota bez możności zdobycia wykształcenia zawodowego czy umysłowego. Nie wystarczała dla nich moralna opieka w dni świąteczne, należało czem rychlej zająć się ich losem, aby zapewnić im byt materialny i odpowiednie stanowisko społeczne. Ks. Bosco, ufny w Opatrzność Bożą i w pomoc ludzi dobrej woli, buduje olbrzymi zakład wychowawczy dla setek młodzieży rękodzielniczej i gimnazjalnej i tak powstaje w Turynie słynne „Oratorium Salezjańskie” wraz z wspaniałą bazyliką.

W ten sposób kwestja schroniska dla bezdomnych chłopców została pozytywnie rozstrzygnięta a praca wychowawcza i szkolna, ujęta w szerokim zakresie i w duchu chrześcijańskim, znalazła szerokie a wdzięczne pole.

Myślą Ks. Bosco była dążność do ochrony młodzieży od tego, co zagrażało jej duszy, ochrona przed ciemnotą, występkiem, brakiem wykształcenia zawodowego, — dalej dążność w tym kierunku, aby znajdując ostoję w zakładach, znalazła w nich naukę, która oświeca, dyscyplinę, dobrowolnie przyjętą, która hartuje wolę, umiejętność, uzbrajającą do walki życiowej- atmosferę rodzinną. Wszystkie dzieła Ks. Bosco miały swoje źródła w tej trosce zasadniczej. Całe życie swe znojne poświęcił maluczkim, moralnie zaniedbanym w ten sposób stał się największym wychowawcą minionego stulecia. „Vetera novis augere”: powiększyć dziedzictwo przeszłości, na odwiecznym pniu Kościoła, wypuszczeniem nowych gałęzi, których wymagają prądy przeobrażającego się życia — takim zdawał się być program wielkiego Apostoła młodzieży.

Działalność na tym polu bynajmniej nie ustała z chwilą śmierci Ks. Jana Bosco 31 stycznia 1888 r. Z poza grobu nie przestawał wpływać na ludzi przez swe dzieła wielkie, przez pisma, przez zakon. Zaledwie go pochowano, zaczęły nadpływać prośby o jego relikwje, wzniesiono mu pomnik ze składek międzynarodowych, pielgrzymi poczęli masami podążać do jego grobu. Przy grobie tym mieszały się różne języki ziemi w kornej modlitwie, w błaganiu i w wyrazach wdzięczności.

Kościół, wzruszony cudami przy jego grobie i wiarą wiernych w świętość tego Męża, wszczął sprawę jego kanonizacji i tak rozpoczął się proces apostolski, który trwał 22 lat i stwierdził, iż Ks. Bosco praktykował w stopniu heroicznym trzy cnoty teologiczne: wiary, nadzieji i miłości i cztery cnoty kardynalne: roztropności, sprawiedliwości, męstwa i wstrzemięźliwości.

W dniu l kwietnia 1934 r. nastąpiła uroczysta kanonizacja i wyniesienie na ołtarze małego pastuszka z pod Turynu. Ojciec św. Pius XI. wyniósł na ołtarze wielkiego Męża Bożego a równocześnie ukazał go jako praktyczne wcielenie ideałów ewangelicznych w czasach, kiedy życie ludzkie nieraz pozostaje w rozterce z zasadami Chrystusa. Dlatego w uniesieniu radości wielki Papież, który znal Świętego za życia i uściskał jego dobroczynną dłoń, w uniesieniu radości, w nadzieji lepszego jutra do przygnębionego świata wołał: „Powraca, powraca i staje wśród nas, wielka postać Świętego Jana Bosco!”. ,

Żyje św. Jan Bosco w różnych dziełach swoich a głównie w Zgromadzeniu Ks. Ks. Salezjanów, które założył. Pragnął bowiem ten wielki miłośnik młodzieży, rozszerzyć i utrwalić swą działalność wychowawczą a wiedząc, że skuteczniejszą w tej mierze bywa praca zbiorowa, zrzeszona przez jednostki dla wspólnych celów, stworzył zgromadzenie zakonne, któremu ubrał za patrona św. Franciszka Salezego. Dziś Zgromadzenie Salezjańskie liczy około 12.000 członków: księży, kleryków i braci, z ich grona wywodzi się 21 arcybiskupów i biskupów, którym przoduje Prymas Polski, Ks. Kardynał August Hiond.

Założone przez Ks. Jana Bosco Zgromadzenie Salezjańskie pracuje na ziemiach polskich od r. 1898 i od tego też czasu poświęca wszystkie swe starania wychowaniu szczególnie ubogiej, opuszczonej i zaniedbanej młodzieży. Rozwija swą pracę na 39 placówkach, stworzyło bowiem dotychczas 6 sierocińców, 9 szkół zawodowych, 5 pełnych i 5 niższych gimnazjów-oratorjów, 3 domy formacyjne oraz prowadzi pracę duszpasterska w 11 parafiach.

„Salezjanie są Zgromadzeniem rzemieślniczym" — oto określenie przyjęte u nas w potocznych rozmowach o tym Zgromadzeniu. Określenie to oczywiście zacieśnia krąg działalności tego Zgromadzenia, bo nie samemu tylko pielęgnowaniu rękodzieła poświęcał się Ks. Bosco i dzisiejsi spadkobiercy jego wzniosłej ideji.

Są Ks. Ks. Salezjani przede wszystkim wychowawcami młodzieży a gdy wychowanie młodzieży zwłaszcza ze sfer ubogich nie osiągnęłoby celu, gdyby nie nauczono jej pewnego zawodu, więc siłą rzeczy powstawać zaczęły w zakładach Salezjańskich szkoły rzemieślnicze, których celem kształcenie jak największej liczby inteligentnych rzemieślników, wpajanie w nich zamiłowania do pracy i wyrabianie zasad pilności, sumienności, gruntowności oraz dokładności wykonania pracy i obywatelskiego zachowania się w stosunku do pracodawcy.

Ogromnym już dorobkiem poszczycić się mogą Ks. Ks. Salezjanie na ziemiach polskich. Na gruzach podominikańskiego klasztoru w prastarym, piastowskim Oświęcimiu założyli wspaniały zakład, obejmujący gimnazjum oraz szkoły rzemieślnicze z pracowniami: ślusarską wraz z odlewnią i stolarską, — przed trzydziestu laty powołują do życia w Daszawie pod Stryjem zakład dla nowicjuszów, — w r. 1907 w Przemyślu zakład, kształcący kandydatów na organistów, tworzą bursę dla młodzieży rękodzielniczej i przemysłowej w Krakowie, gimnazjum i internat w Zakładzie im. Abrahamowiczów we Lwowie, — zakłady rękodzielnicze w Kielcach, — studentat filozoficzny w Krakowie, drukarnię w Warszawie, szkołę rzemiosł w Łodzi i szereg innych warsztatów pracy, postawionych od pierwszej chwili powstania na wysokim poziomie ku ogólnemu uznaniu społeczeństwa, z żywym zainteresowaniem śledzącego piękny rozwój Salezjańskich warsztatów pracy.

Zgromadzenie Salezjańskie objęło tedy opiekę nad kościołem wotywnym Matki Boskiej Ostrobramskiej we Lwowie. Ks. Ks. Salezjanie, pełni dobrej woli, energii i ofiarności myślą obecnie o wzniesieniu gmachu przy kościele, aby w ten sposób stworzyć i tu ognisko dla ubogiej a zwłaszcza zaniedbanej młodzieży, którą zamierzają kształcić we własnych warsztatach rękodzielniczych, nie rozporządzają jednak odpowiednimi funduszami, nie mogą jeszcze na razie przystąpić do zrealizowania pożytecznego wielce dzieła. „Liczymy mówił nam przełożony lwowskiej placówki Salezjańskiej, — zasłużony działacz, dyr. Ks. Antoni Guzik — na pomoc Bożą i ofiarność społeczeństwa, które gdzieindziej, widząc pożyteczną, ofiarną i skuteczną pracę Salezjanów, poparło nasze w tej mierze starania". I autor tą skromną pracą radby poprzeć te starania około dźwignięcia we Lwowie wzorowych warsztatów pracy dla ubogiej i zaniedbanej młodzieży i jedną w ten sposób cegiełkę położyć pod ich, oby jak najszybsze powstanie.

I jeszcze kilka fotografii kościoła z roku 2002. Po prawie półwiecznym zamknięciu kościół przekazano w latach 90-tych cerkwi greckokatolickiej.


Powrót
Licznik