OSTATNIE DNI OKUPACJI NIEMIECKIEJ I ZAJĘCIE LWOWA PRZEZ ROSJAN
W DZIENNIKACH KAROLA BADECKIEGO
(15-28 LIPCA 1944 R.)


Podał do druku: Maciej Matwijów

Dr Karol Badecki (1886-1953) był jedną z bardziej znanych osobistości przedwojennego Lwowa. Z wykształcenia historyk literatury polskiej, wybitny znawca polskiej literatury mieszczańskiej XVII w. i od 1938 r. członek Polskiej Akademii Umiejętności, był od 1914 r. pracownikiem, a od 1937 r. kierownikiem Archiwum Akt Dawnych m. Lwowa (Archiwum Miejskiego), którą to funkcję łączył od czerwca 1939 r. z dyrekcją muzeów gminy m. Lwowa. W początkowym okresie okupacji sowieckiej zwolniony ze stanowiska kierownika pracował nadal w Archiwum, a następnie w Bibliotece Uniwersyteckiej we Lwowie. Na kierownictwo Archiwum m. Lwowa powrócił w czasie okupacji niemieckiej (1941-1944), po czym zwolniony stąd pod koniec sierpnia 1944 r. przez władze sowieckie, na początku września 1944 r. ponownie podjął pracę w Bibliotece Uniwersyteckiej we Lwowie. W okresie II wojny światowej położył duże zasługi dla ochrony zbiorów lwowskich, m.in. kierując w pierwszych miesiącach 1944 r. przygotowaniami do ewakuacji lwowskich zbiorów muzealnych i archiwalnych do Krakowa i miejscowości podkrakowskich. Po opuszczeniu 28 czerwca 1945 r. Lwowa przeniósł się do Krakowa, podejmując pracę w Bibliotece Jagiellońskiej. W 1948 r. został profesorem tytularnym na Uniwersytecie Jagiellońskim.

K. Badecki do pisania dziennika przystąpił 1 września 1939 r. i prowadził go nieprzerwanie aż do 28 czerwca 1945 r., tj, do momentu swego wyjazdu ze Lwowa. Powstało w ten sposób imponujące objętością dzieło, liczące w 16 zeszytach i notatnikach oraz na luźnych kartkach kilkaset stron tekstu. Tematyka dzienników obraca się przede wszystkim wokół spraw zawodowych Badeckiego, co czyni z nich bardzo cenne źródło do poznania wojennych dziejów Archiwum m. Lwowa oraz innych instytucji naukowo-kulturalnych. Pisane z regularnością i skrupulatnością notatki zawierają jednocześnie szereg obserwacji z życia codziennego miasta. Taki charakter ma publikowany poniżej fragment dotyczący niemiecko-sowieckich walk o Lwów w ostatnich dniach lipca 1944 r., w których czynny udział wzięły także oddziały Armii Krajowej. Wobec opracowań historycznych omawiających wypadki "Burzy" we Lwowie, dzienniki K. Badeckiego nie wnoszą jakichś nowych, nieznanych dotąd szczegółów. Ich autor - tak jak większość mieszkańców Lwowa - był bowiem tylko obserwatorem rozgrywających się wydarzeń, ograniczonych zresztą głównie do wschodniej części miasta, gdzie mieszkał (przy ul. Miączyńskiego, boczna ul. Łyczakowskiej). Dlatego też wydaje się, że wartość tych pisanych z dnia na dzień zapisek leży raczej w wiernym oddaniu atmosfery tamtych dramatycznych dni i ukazaniu przeżyć, które stały się udziałem mieszkańców miasta.

Dzienniki pisane są ręcznie (ołówkiem), co przy nie zawsze wyraźnym i starannym piśmie Badeckiego stwarzało niekiedy trudności w ich czytaniu. Wszelkie uzupełnienia tekstu pochodzące od wydawcy zostały podane w nawiasach kwadratowych. W edycji opuszczono pewne fragmenty tekstu obojętne dla zasadniczej tematyki i rozbijające tok narracji, zwłaszcza opisy prac archiwalnych i bibliotecznych prowadzonych w Archiwum m. Lwowa. Edycję zaopatrzono w niezbędny aparat naukowy, starając się objaśnić przede wszystkim osoby bezpośrednio uczestniczące w opisywanych zdarzeniach; w wypadku nie dotarcia do bliższych danych pozostawiono je bez komentarza.

Publikowany fragment Dzienników K. Badeckiego pochodzi z rękopisu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie nr 268/71 k. 32-50.


15 VII 44 sobota.

Ranek walczący z pogodą [...]. W godzinach rannych zjawił się konserwator dr Hornung (1) i do rąk moich złożył w przechowanie protokół z przebiegu prac około zabezpieczenia "Panoramy Racławickiej" (oryginał czterostronicowy!). W "Słowie" potępienie (nagana) dla prof. Chlamtacza (2) sensacją dnia. Wieść o zajęciu Wilna, co studiowaliśmy pilnie, bo taki sam los gotów przypaść Lwowowi w czasie niedalekim. W godzinach popołudniowych przeciągnęła nad Lwowem silna burza z wielką ulewą i piorunami (pięć po sobie). Po przejściowym wypogodzeniu z nadciągnięciem nocy nowa burza w okolicy Lwowa i w mieście spowodowała zachmurzenie, dalekie błyskawice i słaby deszcz - noc przeszła spokojnie.

16 VII 44 niedziela.

Wypogodzenie - silny ruch samolotowy nad miastem i karetek Czerwonego Krzyża w ul. Łyczakowskiej w związku z naciskiem Sowietów od Tarnopola i wedle pogłosek nawet z zajęciem Złoczowa (?), który kilka dni temu miał być okrutnie zbombardowany przez Sowietów. Godziny popołudniowe] spędziliśmy na wypoczynku w domu, ja wieczorem u Weinerta i noc (deszczowa) spokojna. Denerwujące pogłoski o zamiarze zabrania w nocy oficerów (nawet z rodzinami). [?] Zapadłem na spuchnięcie oka prawego, może z prochu przy sortowaniu antykwariatu] Tomasika (3)

17 VII poniedziałek.

Poniedziałek pogodny. Wczesnym rankiem zeszliśmy się (ja, dr Knot (4), dr Hornung i Kapuścieński" (5) w gmachu Muzeum Przemysłowego, celem obejrzenia mieszaniny różnych książek i remanentów nakładów (jeszcze z czasów sowieckich), zmagazynowanych w ciemnych ubikacjach suterenowych. Zdecydowałem, że tym zbiorem może zając się tylko personel Biblioteki Publicz[nej] gdyż nie jest to materiał nadający się do Archiwum Miejskiego]. Po przyjściu do Archiwum po skatalogowaniu nielicznych nabytków bibliotecznych] [...], zjawił się Ludwik Wieleżyński (6), z którym omówiliśmy sprawę przeniesienia jego przyborów fotograficznych] (od dawna w Arch[iwum] zalegających) do klasztoru Franciszkanów. [...](7) nadchodzą wieści o zajęciu przez sowietów Złoczowa, Kamionki Str[umiłowej], Srojanowa. Oleska - wzmożenie ruchu wojskowego w mieście. Przez cały dzień bardzo silny ruch automobilowy i aeroplanowy nad miastem, znów podjęta ewakuacja władz niemieckich], redakcja "Lwiwśki Wisti" dziś wyjeżdża do Krakowa. W "Słowie Pol[skim] z d. 16 VII (Rok III, nr 34) miał się pojawić nekrolog o Aleksandrze] Czołowskim (8) pióra dr. J. Zielińskiego ([...](9) sakramentom). Do snu przy lekko zachmurzonym niebie położyliśmy się spokojnie, tymczasem ok. 1 godz. w nocy żółty blask w pokoju zerwał nas z posłania i na horyzoncie dalekim w kierunku Kleparowa zauważyliśmy przez chmury spadające "drzewko rakietowe", za nim w pewnej oddali drugie i trzecie, po czym dały się słyszeć dalekie detonacje wybuchających bomb. Alarmu nie było, tylko gongi odezwały się na podwórzach, a po nich strzały artylerii przeciwlotniczej]. Pogotowie nasze trwało do 2 godziny, po czym nastąpiło] odwołanie syrenowe alarmu.

18 VII wtorek.

W mieście ruch gorączkowy i poddenerwowanie spowodowane naciskiem sowietów w okolicy górnego Bugu. Nowa fala ewak[uacyjna] urzędów niemieckich]. W magistracie pakowanie gorączkowe. W mieście ruch aut wojskowych i aeroplanów] wzmożony. Nieprzyjaciel zbliża się coraz bardziej. Wysłaliśmy z żoną do Zbyszków (10) kartki z powiadomieniem ewentualnej czasowej rozłąki. [...] Po południu nie poszedłem do biura, spędziłem czas w domu, wiec zerem udaliśmy się na I piętro na spoczynek. Pierwsza połowa nocy minęła spokojnie (tylko żywy ruch wojsk na ulicach). Nagle o godz. 2:15 w nocy oświetliło szereg rakiet sowieckich cale miasto, nastąpił nagły nalot większej ilości bombowców, które zaczęły rzucać bomby, a wybuchy mieszały się ze strzałami artylerii. Wszyscy zgromadziliśmy się w piwnicy. Nalot trwał do 3 godz. (z kwadransem) i swym nasileniem przypominał naloty majowe, jednak odnieśliśmy wrażenie, że bomby na samo miasto nie padały, tylko na peryferie]. Po skończonym nalocie wielka łuna w okolicy Świrza. O 4 godz. nad ranem, gdy już świtało, trochę mogliśmy zasnąć.

19 VII 44 środa.

Dzień przełomowy! Ranek o zmiennej pogodzie. Tramwaj (po nalocie nocnym uszkodzone przewody) nie kursuje. Zmierzam piechotą do biura, po drodze dowiaduję się, że jednak pewna ilość bomb padła na śródmieście: Rynek, Halickie, róg [ul.] Jagiellońskiej] (Urząd Skarbowy), galeria Mariacka. Ponadto: Dworzec, ul. Bilińskich, dworzec Czerniow.(11) (gdzie pakowała się milicja ukr[aińska]).

Pojawił się ostatni nr "Gazety Lwow[skiej]" (w nocy maszyny wywieziono). Na ulicach ruch gorączkowy. Wszyscy piechotą zdążają do miasta, wszędzie znać końcowe stadium ewakuacji przed mającym nastąpić "Raumung L[emberg](12)"'. Z miasta nadchodzą wieści: Niemcy masowo uciekają. Magistrat pustoszeje, kasę zabrano; Gense wyjechał z innymi leiterami (13), więźniów z ul. Łąckiego rozpuszczono; sowieci mają być w Kurowicach i Łaszkach Murowanych. Słychać huk armat przybliżających się. Radio sowiec[kie] miało zawiadamiać N[iemców], żeby do 9 godz. wieczór opuścili miasto, bo będą bombardować. Nastrój taki jakby sowieci jutro mieli wkroczyć do miasta. Wobec tego zająłem się w Archiwum zabezpieczaniem] pewnych drobiazgów-[...] Wobec tego, że poczta już nieczynna, ostatnie kartki nasze do Zbyszka, a Knota do żony przekazaliśmy przez okazję. Listonosz już nie zjawił się. Radio zamilkło - [jesteśmy] odcięci od świata. Archiwum odwiedzili: Hartleb, Pohorecki, Józefski, Solski (14) - radzimy i omawiamy powagę sytuacji. Do domu wracam z dr. Knotem niosąc pakiet moich prywatnych drobiazgów. Rzeczy Wieleżyńskiego wciągam z powrotem, bo już nie będzie możliwe odwieźć do [klasztoru] Franciszkanów].

Godziny popołudniowe] w domu pełne napięcia wyczekiwania, huk armat zbliża się tak, że szyby drżą, lęk przed zbliżającą się nocą. Armaty niemieckie] z przedpola Lwowa biją od czasu do czasu w stronę zbliżającego się frontu sowieckiego. Wieczorem jak zwykle na kartach Weinerl, Połczyński. Po wczesnej kolacji schodzimy na I piętro. Nikt tej nocy nie myśli spać. Z nastaniem nocy rozległa się nad miastem głucha niepokojąca cisza (niebo zasnute chmurami, drobny deszcz). W ciszy tej czuwaliśmy w ubraniach drzemiąc. Tymczasem noc przeszła spokojnie bez spodziewanych nalotów, bez ruchu pojazdów. Rzadko tylko błysk ognia rozświetlał ciemny horyzont, to armaty niemieckie] strzelają na front.

20 VII 44 czwartek.

Dzień piękny, pogodny. Cały ranek odbierał Lwów echa silnej artyleryjskiej walki na północ[nym] przedpolu miasta. Żółkiew zajęta. Sowieci 12 km w Kulikowie, a 60 km na zachód od L[wowa] pod Krakowcem. Wyjazd ze Lwowa możliwy tylko na Stryj.

Do Arch[iwum] poszedłem o 9 1/2; nikogo nie ma - rozluźnienie urzędowania. Zająłem się zabezpieczaniem dalszych rzeczy. [...] Około 12 zeszli się Knot, Hartleb, Opałek, Stachoń (15). Poszliśmy do ogródka na wzgórze (pełnia lata, ogród bujny:, nagietki coraz piękniej zakwitają) by się podzielić wiadomościami (bo radia i gazet nie mai): Livorno i Ankona zdobyte, Brześć i Białystok także, gabinet japoń[ski] Toja [podał się?] do dymisji. Ok. 1 godz. wkradł się niespodziewanie] b. nisko sowiecki bombowiec i zanim dostał się w obstrzał artyl[erii] rzucił szereg małych bomb w okolicy Cytadeli i miał z broni pokład[owej] ostrzeliwać oddział wojska niem[ieckiego] przy ul. Pełczyńskiej. O 2 godz. wróciłem do domu - po południu ciągłe i uszy nękające patrolowanie niem[ieckie] w powietrzu. Nocy była spokojna, głucha cisza przerywana niekiedy hukiem armat frontowych lub przejazdem jakiegoś auta pośpiesznie jadącego.

21 VII 44 piątek.

Dzień pogodny, niebo pełne obłoków zdradliwych, osłaniających podkradanie się sowieckich bombowców, które w tym dniu dość często nawiedzały miasto, rzucając tu i tam małe bomby. Nieliczna artyleria (już bez ostrzegawczego syrenowego alarmu) ostrzeliwała nieprzyjaciela kryjącego się za obłokami. Dopiero na 11 godz. zdążyłem dotrzeć do Archiwum. Tu zastałem Stanisława Czołowskiego, który wraz ze zwrotem mego projektu aktu darowizny [zbiorów Aleksandra Czołowskiego] zdeponował do moich rąk pismo zawierające trzy różne rozstrzygnięcia ostatniej woli Aleks[andra] Cz[ołows-kiego] z dat: 14 września 1939, 4 października] 1939 i z 18 sierpnia 1942 (własnoręcznie spisane). Po chwili zeszli się znajomi (Knot, Pohorecki, Zenon Aleksandrowicz (16), Stachoń) z rewelacjami na temat puczu w Niemczech, rozłamie w armii, ranieniu Hitlera bombą w głównej kwaterze (poparzenie trzeciego stopnia), na widowni Rundstedt, Brauchitsch, Busch, Keitel contra Hitler, Doenitz, Goering (?). Himmler władzą nad frontem wsch[odnim]. Poza tym. wiadomości o odparciu na 5 km Sowietów z poł[udnia] Lwowa, rozstrzelanie na Dworcu kilkunastu osób za rabunek (w związku z czym pojawienie się na murach ogłoszenia Hoellera (17) o karze śmierci za kradzież). Po pierwszej opuszczamy Arch[iwum] i spostrzegamy pożar wielki w budynku narożnym ul. [św.] Jacka (Rastsatte der SS Polizei) (18), wzniecony przez samych Niemców po opuszczeniu go. Szybki powrót do domu przez opustoszałe ulice. W godz. popołudniowych] 4-5 wielki nalot (ponad 20 bombow[ców]) sowiecki na miasto, pierwszy nalot dzienny, zrzucanie bomb, pożar w okolicy Dworca. Nalot ten spędzamy w piwnicy. Ma się wrażenie, że obecnie toczy się walka o opanowanie nieba nad miastem przed spodziewanym wkroczeniem wojsk sowieckich] do Lwowa, które musi być zabezpieczone pułapem. Całą noc nękały nas samoloty sowieckie pojawiające się pojedynczo lub po kilka nad miastem, wiele razy musieliśmy chronić się do piwnicy. Nadto huk anyl[erii] ostrzeliwującej front z przedpól Lwowa nie dał zasnąć. Dopiero po 2 w nocy trochę ucichło, ale ze świtem wzmógł się huk armat różnego kalibru.

22 VII 44 sobota.

W sobotę powitaliśmy piękną pogodę. Od ranka wczesnego coraz bardziej wzmagający się huk dział i coraz bliższy grzechot karabinów maszynowych tak, że ogólne wrażenie przenoszenie się walki na ulice miasta i to od strony wschodniej. Nikt na ulice nie miał odwagi wyjść, więc i do Archiwum nie poszedłem i wraz z żoną cały długo ciągnący się dzień spędziliśmy na wędrówce między II p[iętrem] a piwnicą. W godz. przedpołudniowych przy czystym, pogodnym niebie nieustanny huk aeroplanów sowieckich i niemieckich] we wzajemnej rywalizacji nad panowaniem nad miastem. Tylko śmiałkowie z wędrówki na ul. Łyczakowską] do pl. Św. Antoniego znoszą wieści o patrolach sowieckich na cmentarzu Łyczakowskim], ul. Piekarskiej, ul. Kochanowskiego, ul. Sakramentek, co potwierdzałyby bliskie odgłosy karabinów maszynowych. Wszyscy mają wrażenie, że dziś, w pamiętnym w dziejach L[wowa] [dniu] znów 22 lipca miasto przejdzie w ręce Sowietów. Na placu św. Antoniego N[iemcy] mieli wysadzić stację pomp i założyć minę przeciwczołgową na środku gościńca. Ale gościniec Łyczakowski] zupełnie nieczynny, tylko nocą przeszły jakieś treny (19). Po osłabieniu akcji bojowej między l-3 godz. i po krótkotrwałej burzy i deszczu strzel[an]ina z armat i karabinów znów wzmogła się w godzinach popołudniowych]. W głowie mąci się od tych huków i przeraźliwych wystrzałów armatnich. Trudno zorientować się w sytuacji wobec trudności komunikacyjnych i nieustannego przebywania wszystkich w domu.

Ok. 7 godz. wieczor[em] miał miejsce silny pojedynek artyleryjski niem[iecko]-sowiecki. W tej chwili byliśmy właśnie z żoną na kolacji w naszym mieszkaniu na II p[iętrze] - nagle rozległ się nad naszym domem silny trzask i wybuch, a w jednym z pokoi naszych posypało się szkło. Zbiegając szybko do piwnic nie mogliśmy stwierdzić uszkodzenia, sąsiedzi tylko poinformowali] nas, że granat uderzył w dach nad naszym mieszkaniem i odłamki pokaleczyły fasady sąsiednich kamienic. W obawie możliwości pożaru jeden z lokatorów pobiegł na strych i stwierdził przebicie dachu i zdarcie blachy. Późnym wieczorem udałem się do mieszkania i stwierdziłem upadek kilkuram[iennej] lampy elektrycznej] z sufitu i rozbicie szkieł w drobne drzazgi. Mimo nocnego deszczu walki uliczne trwały nadal i pojedynek artyleryjski.

Tej nocy niewiele mogliśmy spać, przeraźliwe wybuchy granatów niemieckich] i wyjące sowieckie nie dały usnąć. Wiele razy zmuszeni byliśmy schodzić do piwnicy. Zmęczenie nasze dobiega zenitu, a rozstrzygnięcia nie widać. Po deszczowej nocy świt rozpogodził się uciszyło się nieco, wyglądam przez okno: na ulicy cisza, jakiś wałęsający się tylko wilczur, od strony Dworca dalej kłęby dymu, znów strzały artyleryjskie i coraz żywsze z budzeniem się dnia karabinowe. Walka trwa nadal jakby w dzielnicy Zielona - Stryjskie.

23 VII 44 niedziela.

Niedziela pogodna, ale porywisty wiatr. Walki toczą się dalej bez zmian istotnych z dodatkiem nieustannie nad miastem wirujących pościgowców niemieckich]. Na ul. Miączyńskiego patrolują dwaj żołnierze. Między 2-3 godz. huraganowy przelot granatów sowieckich] ponad miastem, pękających z potężnym hukiem gdzieś w dali. Od huku w głowie się mąci. Z hukiem. pękających granatów miesza się przeraźliwy świst porywistego wiatru. Od czego razem drżą szyby i okna i drzwi. W godzinach popołudniowych] natężenie walk w mieście jeszcze bardziej się wzmogło. Górna Łyczak[owska] (wedle nadchodz [ących] wieści) po kościół [św.] Antoniego już w rękach sowieckich. Zdenerwowanie patroli niemieckich pełniących służbę na ul. Miącz[yńskiego] rośnie, zaglądają zza węgła kamienic, rozglądają się po terenie otwartym, karabiny gotowe do strzału. Późnym wieczorem Władysław (20) (postrzelony przy ul. Łyczakowskiej) po powrocie doniósł nam, że sowieci są już na pl. Bandurskiego, cała ul. Łyczakowska] oczyszczona (pełno na niej ludzi ciekawych). Na placu Bandurskiego 3 żołn[ierze] sowieccy zatknęli czerwoną chorągiew. Wielkie poruszenie w naszej dzielnicy: więc już jesteśmy pod sowietami! Opatrujemy rannego Władysława. Noc zachodzi. Ok. 11 godz. dopiero wobec nastania pewnej ciszy wróciliśmy z piwnicy na I p[iętro] by zbadać możliwości spoczynku. Ciemną noc rozświetlały pożary w okolicach Lwowa, padał silny deszcz, w rejonie miasta nam najbliższym nastała cisza i odprężenie. W głębi śródmieścia toczyły się słabe walki. Około północy położyliśmy się do snu - przed zaśnięciem dolatywał nas szmer pościgowców niemieckich] patrolujących jednak tylko nad tą częścią (zachodnią) miasta, która była w rękach jeszcze Niemców. Względny spokój nocy pozwolił nam na spoczynek do godz. 8-mej rano.

24 VII 44 poniedziałek.

Po deszczowej nocy wypogodzenie. W rejonie [przedmieścia] Łyczakowskiego] z którego N[iemców] wyparto ożywienie na ulicach (nawet kobiety wyruszyły za wodą i pożywieniem), ale dotychczas trudno spotkać żołnierzy sowieckich - armia właściwa jeszcze nie wmaszerowuje do miasta. Akcja wypierania N[iemców] z miasta trwa dalej, granaty i szrapnele nieustannie przelatują nad miastem. Po 1 godz. w poł[udnie] walka karabinowa gdzieś w okolicy ul. Janowskiej bądź Gródeckiej dochodzi do nieopisanego nasilenia trzasków., zaś po 20 minutach tej intensywnej walki następuje uciszenie, po którym grzechot karabinów bardzo oddalił się, z czego wnosimy o wypieraniu Niemców] w tym janowskim rejonie. Wedle wiadomości przez śmiałków z Śródmieścia przyniesionych okolice [ul.] Piekarskiej, Zielonej, Stryjskiej, Pełczyriskiej oczyszczone z Niemców, prawa strona pl. Bernardyńskiego] silnie zniszczona, w Seminar[ium] przy ul. Sakr[amentek] sztab Armii Krajowej, której członkowie z opaskami polsk[imi] walczą już na froncie Śródmieścia, na placu Marjac[kim] powiewa wielka chorągiew polska, na ul. Kubali wiele trupów niemieck[ich].

Po obiedzie między 3-4 pierwsze spotkanie ze znajomymi najbliższymi - odwiedzili mię wpierw Ludwik Wieleżyński, z wiadomością o śmierci Hitlera, potem dr Knot i Opałek, którzy w drodze do miasta (celem stwierdzenia sytuacji i stanu szkód) wstąpili wpierw do mnie.

Noc mieliśmy męczącą wobec wytworzonej sytuacji w mieście. Wedle naszych obserwacji reszta Niemców pozostałych w mieście umocniła się gdzieś w okolicy Zamku (wraz z artylerią), gdyż w tej stronie miasta toczą się jeszcze boje. Otóż przez całą noc ta sama armia niemiecka] (dobrze z głosu nam znana) prowokowała nieustannie wystrzałami swymi artylerię sowiecką (może na Pohulance ustawioną), która po każdym wystrzale niemieckim] sypała serię szrapneli, które czasem pękały nad naszym domem siejąc odłamki po dachach. Walki w tej chwili toczące się we Lwowie przypominają zupełnie sytuację z r. 1918 w czasie walk polsko-ukr[aińskich]. Do tej chwili nie weszły do miasta silniejsze formacje ciągle przez nas wyczekiwane! Toczy się dziwna jakaś partyzantka. Ludzie nią znękani, brak wody, elektryki, gazu, trudności w wydostaniu żywności - miasto wymarłe, wszyscy ślęczą po domach, wzajemnie ratując się i dopingując (od 6 dni nie rozbieramy się wcale, rzadko [...](20). Od czasu do czasu docierają do nas tylko wieści o ofiarach, które z konieczności czy z lekkomyślności poginęły na ulicach od kuł lub odłamków (od p. Bergera z dworca czyszcz. [?] miasta dowiedziałem się o zachowaniu tamże orła z wieży ratuszowej).

25 VII wtorek.

Ranek (pogoda z przelotnymi deszczami - byłem na strychu i podłożyłem balię pod wielką 1 m. średn[icy] dziurę od szrapnela) nie zmienia sytuacji. Walka karabinowa, granatowa i artyleryjska] dalej koncentr[uje] się w okolicy Zamku, a raczej Janowskiego, Kortumówki, Rzęsny (cmentarza żydowskiego(22). W godzinach przedwieczornych dociera do nas z zachodniej części miasta (za pośrednictwem jednej rodziny z ul. Zadwórzańskiej do [...] (23) wiadomość o zbliżaniu się N[iemców] od strony Lewandówki ku miastu, zdaje się dla odsieczy grup broniących się jeszcze w mieście. W zachodniej części miasta powstaje panika - rodziny polskie (zwłaszcza mężczyźni w obawie przed uprowadzeniem przez N[iemców]) emigrują tłumnie do wschod[niej] części miasta przez ul. Pełczyńską - sowieci wycofują placówki i tanki w okol[ice] remizy tramwajowej, pl. Prusa, [pl. św.] Zofii - nadchodząca noc zapowiada się niepewnie: czyżby N[iemcy] dążyli do ponownego opanowania miasta? Czy też dążąc do skupienia swych resztek będą szukali przebicia w stronę Stryja lub Sambora (bo droga na Przemyśl zamknięta)? Dostaję pierwszą odezwę Komendy Wojska Czerwonej Armii we Lwowie z dnia 23 lipca donoszącą o wejściu wojsk sowieckich do miasta Lw[owa].

Zniszczenie w mieście poważne, zwłaszcza w okolicy kręconych słupów (24) (tank ze spalony [mi] 2 Niemcami) i wylotu ul. Zielonej. Noc była spokojna choć zapowiadała się groźnie - mogliśmy nawet część godzin przespać dobrze.

26 VII 44 środa.

Pierwsze godziny ranne poza poszczególnymi] wystrzałami artyleryjskimi] minęły w zaciekaw[iającej?] ciszy - walki karabinowej nie było, wznowiono ją dopiero ok. 9 godz. rano w tym samym kotle janowskim. Znów słychać tu grzechot karabinów i wybuchy granatów ręcznych.

Między 11-12 godz. zjawił się u mnie w domu w pobliżu (przy ul. Hoffm[ana] mieszkający p. L. Wieleżyński z wiadomościami, przy czym omówiliśmy plan sfotografowania najciekawszych zniszczeń w mieście dokonanych podczas ostatnich walk sowiecko-niemieckich] (stacja pomp przy szkole Antoniego; spalone domy przy kręconych słupach etc.). Mówił mi też o pojawieniu się na murach różowego podłużnego afisza donoszącego, że władzę w mieście obejmuje AK. Ogniska walk dalej czynne. W godz. popołudniowych] (ok. 3-ciej) zjawił się dr Knot ze smutną relacją o zniszczeniach dokonanych w Archiwum (na Jabł[onowskich]) przez pociski artyleryjskie], co stwierdził dziś rano. Kilka granatów ugodziło w budynek niszcząc (drzewa) dach i skrzydło z kancelarią dr. Knota; klatkę schodową etc. Huzar (25) z rodziną skryli się u dozorcy przy ul. Jabłonow[skich] 34 (córkę raniło). Arch[iwum] zostało splądrowane przez szumowiny okoliczne: biurka, szafy porozbijane, paki Seidlerów rozbite, kryształy rozwleczone, lampy także - mieszkanie Huzara splądrowane (czarna, ceratowa walizka zniknęła). Dr Knot zabezpieczył Arch[iwum] przez ustawienie straży z AK. Maszynę "Efka" zabrał Keler (26) do posterunku AK przy ul. Jabłonow[skich]. Rozbito szafę [...](27)! meble uszkodzono.

Po odejściu dr. Knota zjawił się p. Wieleżyński i jeszcze dokładniej opisał mi z autopsji obecny zrujnowany stan Archiwum (z wyjątkiem I p. gdzie nie był). Doniósł też, ze przed chwilą u wylotu pl. Bandurskiego i ul, Żulińskiego zginęło szereg osób od ciągle bijących na miasto granatów- chodzenie więc po ulicach nadal b. ryzykowne. Pod obuchowym [?] wrażeniem zniszczeń w Archiwum postanowiłem nazajutrz rano udać się tam, by zabezpieczyć co się da.

Z lękiem wyczekujemy nocy i przebiegu dalszych walk o Lw[ów]. Strzelanina karabinowa w mieście przycichła, zasnąć jednak nie mogłem, gdyż gnębiły mnie myśli o Archiwum. O północy nadto nieprzewidywane wybuchy granatów, całymi seriami kierowane w okolice pól janowskich, czerwone łuny rozświetlające horyzont zachodni, to potężniejące, to przygaszające nie dały zasnąć. Jednocześnie od dawna spokojna ul. Łyczakowska] zaczęła kotłować [?] od ciężkich czołgów, trenów etc. To rozpoczął się wmarsz prawdziwej armii sowieckiej] do miasta.

27 VII 44 czwartek.

Ze świtem odgłosy walk umilkły i przygłuszone zostały łomotem wkraczającej armii sowieckiej]. Czołgi, armaty, piechota, różne treny zmotoryzowane i konne toczyły się w dół ul. Łyczakowskiej]. Jeden oddział czołgów- olbrzymów wraz z autami-obsługą wjechał na postój na ul. Miączyńskiego ku wielkiemu zmartwieniu mieszkańców] bojących się nalotów niemieckich, Marnie prezentujący się żołnierze, czarni, opaleni i uproszeni zaraz przystąpili do napełniania czołgów benzyną i do innych naprawek. Inni pokotem pokładli się na trawnikach dla wypoczynku. "Iwan pryichał!" powiadają. Strzelanina w mieście ucichła - więc ostatnie punkty oporu niemieckiego] złamane. Mieszkańcy Lwowa po pięciodniowym areszcie w domach wyruszyli na miasto, by oglądać wkraczające wojska sowieckie, odwiedzić krewnych lub znajomych, zaopatrzyć się przy studniach w wodę i szukać za prowiantami.

Ok. 10 godz. przy upalnej pogodzie podążyłem do Archiwum, stwierdzając po drodze na ulicach wiodących na Jabł[onowskich] 11 wielkie zniszczenia: powalone lub podziurawione granatami i szrapnelami lub palące się kamienice, gościńce pokryte lejami, zwalonymi latarniami, drzewami ściętymi i zerwanymi na wielkich przestrzeniach przewodami kolei elektrycznej, na różnych punktach walki pogruchotane i popalone czołgi niem[ieckie] ze zwęglonymi żołnierzami. Tyle na małym Stryjskim odcinku miasta. Całkowity obraz zniszczenia miasta musi być okropny na skutek pięciodniowych walk ulicznych. Szybko przechodząc ulicami i chwytając spostrzeżenia docieram do ul. Jabłonowskich, do ul. św. Jacka. Obraz zniszczenia dookoła Arch[iwum] staje się widoczny. Droga i szkarpy wiodące do naszego budynku pełne lejów granatowych, zasłane ściętymi gałęziami akacyj, brzóz i kasztanów okalających nasz budynek. Staję przed nim; część wejściowa od dziedzińca zawalona do parteru całkowicie (więc główna kancelaria] i klatka schodowa, częściowo sekretariat), fasada frontowa pokiereszowana (okna powysadzane, szyby wszystkie wybite dookoła) ogród kwiatowy i warzywny mieniący się w promieniach słońca brylantami potłuczonego szkła, gałęzie drzew pokrywają ziemię, mury porysowane, dach podziurawiony - ogółem wygląd zewnętrzny opłakany.

Napotykam dr. Knota i Huzara, późn[iej] Solskiego i razem zaczynamy obchodzić wnętrze. Po padłych granatach zniszczenie okropne - najwięcej ucierpiały na I piętrze sale frontowe: dyrekcyjny pokój, lektorium, dy-rek[cyjny] pokoik zimowy, korytarz, sala starego archiwum - wszędzie chodzimy po rumowisku, szkle, pyle murowym, który grubą warstwą pokrył chodniki, dywany, posadzki. Zniszczenie spowodowane działaniami wojenn[ymi] okrutne - na szczęście główne magazyny mniej ucierpiały, także magazyny położone w parterze. Ale właściwego zniszczenia dokonała w gmachu we wszystkich ubikacjach bez wyjątku wandalska, rabunkowa ręka szumowin dzielnicy Stryjskiej, która przez wybity z desek parkan dostała się do budynku i z wyrafinowaną dokładnością porozbijała wszystkie b[ez] wyjątku szafy, biurka, skrytki, pulpity, wyłamując brutalnie drzwi i szuflady nie umiejąc się posłużyć poznaczonymi kluczami, porzucanymi po różnych salach w gruzie i szkle. Przejdę po kolei te ślady rabunku i wandalizmu:

l) Letni pokój dyrek[cyjny]; po wywaleniu drzwi i szuflad pięknych szaf mahoniowych kartoteki wywalone na ziemię rozsypane, książki częściowo rozrzucone, biurko po Ujejskim pięknie odnowione zbuszowane (mój tytoń zabrany), zabrana maszyna do pisania "Erika" (strata poważna),
2) Lectorium: szuflady otwarte, w których niczego nie znaleziono;
3) Staropolskie archiwum: poszukiwania bez rezultatu;
4) Pokój map i dyplomów: mało ucierpiał;
5) Pokoik dyr[ekcyjny] zimowy splądrowany; tafle szklane pobite; do skrzyni okutej (w której zebrałem różne administr[acyjne] drobiazgi) nie zdołano włamać się,
6) Pokój czasopism histor[ycznych] zbuszowany, kartoteki różne wyrzucone na ziemię i rozsiane różne druki i archiwalne] formularze;
7) W zimowej pracowni porzucony podarty inwentarz periodyków,
8) W sali starych druków pewne nieszkodliwe zbuszowania;
9) Główny magazyn: biblioteka i archiwalia na sztelażach nie naruszone, tylko lada [?] z nowożytnymi] dyplomami przebuszowana, próżne szafy roletowe rozbite (w tym magazynie ukryłem z miejsca paczkę z ważnymi aktami i rękopisem 2 tomów katalogu);
10) Główny korytarz: szafy z wydawnictwami powalone przez granaty - mapy ścienne podarte. Wszystkie magazyny w parterze po wywaleniu drzwi zbuszowane, pakiety depozytów ponaddziurawiane, także stolarnia i introligatornia zbuszowane.

Skrzydło z mieszkaniem Huzara najsilniej splądrowane, tu znalazłem na szczęście zawartość ceratowej mojej walizy, w której dałem do przechowania:
a) moje wykłady uniwersyteckie];
b) materiały do wydawnictwa "Polska fraszka mieszcz[ańska]";
c) mój dyplom doktorski. Wszystko to skrzętnie zabrałem spod łóżka i skryłem w głównym magazynie.

W parterze 2 skrzynie i kufer Seidlerów rozbite i częściowo zawartość zrabowana - resztę pozostawiono.

Po obejrzeniu dokładnym wszystkich ubikacyj całego budynku strzeżonego obecnie przez 2 uzbrojonych [żołnierzy] z AK (od Kelera), wydaniu pewnych zarządzeń Huzarowi, powróciliśmy do domu (uprzednio zabrałem klucze porozrzucane i wraz z numeratorem skryłem w piecu letniego pokoju dyrek[cyjnego]).

Ruch w mieście po przybyciu nowych gości ożywił się. My czujemy się wyczerpani zupełnie, ale przynajmniej walka w mieście skończona. Mile słuchać śpiewki "Nasz orzeł biały" rozbrzmiewającej na dziedzińcu VI Gimnazjum, gdzie formuje się i musztruje oddział AK. Sowieci na razie są bierni i niby to życzliwi. Wieczorem w taborze przy ul. Miączyńskiego urządzili sobie zabawę ze śpiewami i tańcami przy harmonii i gitarze. Całą noc znów usnąć i wypocząć nie mogliśmy, bo całą noc na ulicy Łyczak[owskiejl szły dalsze transporty sowieckie, głównie czołgi i zmotoryzow[ana] artyleria. Nadto stacjonowani na ul. Mączyńsk[iego] tłumili się przez noc całą. Po pięknej księżycowej nocy powitał nas piękny gorący piątek.

28 VII 44.

O 8 godz. rano podążyłem dale) zabezpieczać Archiwum. Na ulicach, dziko wyglądających, pustki od mieszkańców], jeszcze spotykam tylko długie kolumny aut i zmotoryzow[anei] artylerii, jadących w stronę miasta od [ul.] Zielonej i Siryjskiej. Spiesznym krokiem dostałem się na ul. Jabłon[owskich], a przed budynkiem naszym stwierdziłem straż reprezentanta AK. Mimo to po wejściu do gmachu stwierdziłem ponowny (nocny) rabunek wielu rzeczy i liczne nowe dowody buszowania i plądrowania: zdarto z karniszami firanki we wszystkich pokojach, kotarę z drzwi dyrek[cyjnych] wydarto, przebuszowano laboratorium] fotograficzne], pozabierano wiele drobiazgów z biurek i szaf (które wczoraj jeszcze były) [...].

Domagałem się od AK, by straż w nocy pełniono wewnątrz budynku. Zabrałem się wraz z Walterem (28) (i Huzarem) do zbierania pozostałych rzeczy biurowych w pokoju dyplomów (mało zrujnowanym i zamykającym się na klucz). Podczas tej mozolnej pracy, oczyszczania wszystkiego z kurzu, zjawił się pierwszy sowiet do spraw archiwalnych S. N. Nazareńko w towarzystwie dr. Pohoreck[iego], Obejrzał archiwum całe, polecał zabezpieczyć co się da, pytał jakie to archiwum], czy Arch[iwum] Centralne Dawnych Akt, czy pracowałem z Gusiewą? Obiecał dać straż nocną, ściągnąć do pracy pracowników, powiadomił, że przyjechali Jeszcze dwaj archiwiści: Kopczun i Naklasa. Potem poszedł z Pohoreckim do Ratusza obejrzeć registraturę. Z rozmowy krótkiej wyrozumiałem, że "bude jak buwało", Zmartwił się wiadomością, że N[iemcy] dużo wywieźli, zażądał wykazów. Dalej przystąpiliśmy do dalszej pracy b. wyczerpującej i o Boże nadaremnej choć syzyfowej. Wszelkie wysiłki nasze ciągle idą na marne. Podczas tej pracy wpadłem na ciekawy ślad włamywaczy - otóż na jednym z arkuszów szkontrowych w głównym magazynie znajduję 2 nieczytelne podpisy dwu krasnoarmiejców. Jeden niebieskim, drugi czerwonym ołówkiem z datą 22 VII 44 (używanym w czasie szkontrum) - a więc to sowieccy żołnierze w pierwszą zaraz noc po wejściu i opanowaniu Archiwum zbuszowali Arch[iwum] tak strasznie, prawdopodobnie z tego oddziału, który zakwaterował się u podnóża szkarpu [!] od ul. Wołoskiej i przez parkan wdarł się do naszego ogrodu, polegując się na trawniku, skąd później ich usunąłem. Przychodzą Baumgarten, Górkiewicz i Kolaga [?](29) i zabierają na wózku naszym swoje biblioteki. Polecam Huzarowi do zamieszkania z powrotem w gmachu dla bezpieczeństwa] archiwalnego i jego własnego pozostałego mienia - przystąpił do porządków.

Nadchodzi Antoś [Knot?] ze smutnymi wieściami: Sowieci zaprowadzają własną administrację, AK rozwiązuje się dziś. Lwów ruskie miasto, świadczą o tym pierwsze wydane rozporządzenia, Polacy usuwają się od pracy (prof[esorowie] Uniwersytetu]), Warszawa zajęta przez Narodowe Siły Zbrojne, Himmler zamordowany, rewolucja w Bawarii i Hamburgu, desanty alianckie lądują w Reichu, armia zachod[nia] (200 tys.) kapitulow[ała], sowieci wprowadzają rząd komunistyczny do Warsz[awy] z Wasilewską (30).

Wobec takich wiadomości nie możemy pracować z Sowietami - obowiązkiem usunąć się i zabrać swoje rzeczy z Archi[wum](31). Rozpocząłem ich zabieranie [...]. Ubezpieczam rozbite paki Tadzików (z kryształami, lampami i obrazami). Wypędzam z gmachu sowietów. Wieleżyński z Antkiem robią kilka zdjęć ze zniszczeń Archiwum (piękne kwiaty nasze i bujne pomidory bez opieki). Antoś zabiera tajne gazetki do siebie [...].

Przepracowany wracam o [godz.] 2 do domu, polecając Archiwum opiece boskiej. W domu niepokój, gdyż stacjonowany oddział tanków sowieckich] wybierał się w dalszą drogę przy wielkim harmiderze i łoskocie czołgów. Odetchnęliśmy wszyscy, że zanieczyszczoną ul. Miączyńsk[iego] opuścili, ciesząc się na spokojny pierwszy odpoczynek nocny. Istotnie noc przespaliśmy spokojnie, co nas pokrzepiło.

PRZYPISY


(1) Zbigniew Hornung (1903-1981), historyk sztuki, w l. 1939-1946 pracownik Lwowskiej Galerii Obrazów, następnie prof. Uniwersytetu Wrocławskiego.
(2) Marceli Chlamtacz (1865-1947), prawnik, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.
(3) Zbiór książek antykwariusza Józefa Tomanka, który ofiarowany przed 1939 r. Zarządowi Miejskiemu we Lwowie znajdował się wówczas w Archiwum m. Lwowa.
(4) Antoni Knot (1904-1982), archiwista, bibliotekarzowi. 1941-1944 pracownik Archiwum m. Lwowa, po wojnie dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu i prof. Uniwersytetu Wrocławskiego.
(5) Józef Kapuścieński (1878-1955), literat, teatrolog, dziennikarz, w l. 1940-1946 kierownik biblioteki Lwowskiej Galerii Obrazów.
(6) Ludwik Wieleżyński, fotograf, w l. 1943-1944 pracownik Archiwum Miejskiego we Lwowie.
(7) Wyraz nieczytelny
(8) Aleksander Czołowski (1865-1944), historyk, archiwista, kolekcjoner, do 1937 r. kierownik Archiwum m. Lwowa.
(9) Wyraz nieczytelny.
(10) Syn i synowa Karola Badeckiego.
(11) Dworzec Czerniowiecki - kolejowy dworzec towarowy.
(12) Tj. opróżnieniem, ewakuacją Lwowa.
(13) Gense, kierownik (leiter) niemieckiego Urzędu Kultury (Kulturami) we Lwowie.
(14) Kazimierz Hartleb (1886-1951), historyk, prof. Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie; Feliks Pohorecki (1890-1945), historyk, pracownik Archiwum Państwowego we Lwowie; Tadeusz Solski (1884-1966), urzędnik, bibliofil, zbieracz ekslibrisów, w l. 1943-1944 pracownik Archiwum m. Lwowa.
(15) Mieczysław Opałek (1881-1964), historyk kultury i oświaty, nauczyciel, bibliofil, pracownik Archiwum m. Lwowa; Bolesław Stachoń (1903-1961), historyk, nauczyciel szkól średnich, w czasie okupacji niemieckiej naczelnik Wydziału Informacji Okręgowej Delegatury Rządu we Lwowie.
(16) Zenon Aleksandrowicz, historyk literatury, nauczyciel.
(17) Egon Hoeller, niemiecki starosta (Stadthauptmann) m. Lwowa.
(18) Bufet policyjny.
(19) Tu: kolumny wojskowe.
(20) Postać niezidentyfikowana.
(21) Wyraz nieczytelny
(22) Lokalna nazwa najbliższej okolicy zbiegu ulic - Kochanowskiego i Piłsudskiego. Stały tu dwie narożne kamienice ozdobione pseudobarokowymi kolumnami, które kojarzyły się lwowiakom z korkociągiem (trybuszonem), potocznie zwano je kręconymi słupami.
(23) Wyraz nieczytelny.
(24) Cmentarz żydowski powinien być tu wymieniony w pierwszej kolejności, gdyż poza nim rozciągała się główna część Janowskicgo, Kortumówka, a znacznie dalej, już poza Lwowem położona była Rzęsna Polska.
(25) Mikołaj Huzar, woźny Archiwum Miejskiego we Lwowie.
(26) Jan Keler, pracownik Archiwum Miejskiego we Lwowie.
(27) Wyraz nieczytelny.
(28) Mieczysław Walter, archiwista, pracownik Archiwum Miejskiego we Lwowie.
(29) Prawdopodobnie Marian Górkiewicz (1910-1989), historyk, bibliotekarz, pracownik Biblioteki Zakładu Narodowego im, Ossolińskich i Aleksander Baumgardten (1908-1980), poeta i prozaik, po wojnie m.in. kierownik redakcji literackiej Polskiego Radia w Katowicach. Trzecia osoba nie zidentyfikowana.
(30) Informacje nieprawdziwe.
(31) Z pracy w Archiwum m. Lwowa zrezygnowali wówczas A. Knot i T, Solski.


Copyright (c) 1999 Instytut Lwowski
Warszawa
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Materiały opublikowano za zgodą Redakcji.


Powrót

Licznik